"Toskania i Umbria. Przewodnik subiektywny" wyróżnia się spośród innych publikacji podróżniczych. Większość przewodników, nie ma się co oszukiwać, jest albo nieaktualna, albo nudna. Owszem, w dobie internetu, właśnie tam można szukać informacji, można popytać wśród znajomych, gdzie jechać, co zobaczyć i gdzie zjeść. Ale o ileż wygodniej jest zabrać ze sobą dobry przewodnik i wyjąć z plecaka gdy tylko mamy na to ochotę. Książka Anny Marii Goławskiej i Grzegorza Lindenberga wydaje się być absolutnym "must have" dla każdego kto wybiera się do Toskanii i Umbrii. Zwłaszcza, że autorzy byli w tych rejonach wielokrotnie, znają je, czują i kochają i czuć to w każdej linijce tekstu.
Książka podzielona jest na dwie części. Pierwsza - "Dlaczego Toskania" - zawiera mnóstwo praktycznych porad i informacji o tym gdzie najsmaczniej zjeść, gdzie zrobić zakupy, gdzie znaleźć najlepszy nocleg, oraz naprawdę mini-mini słownik polsko-włoski. A oprócz tego cudowne, działające na wyobraźnię opisy smaków i zapachów Toskanii. Włoskie bruschetty, pizze, makarony, sałatki, lody i wina nie mają sobie równych pod warunkiem, że trafi się na dobrą restaurację, o czym też można przeczytać w tym przewodniku:
"Chciałabym zaznaczyć, że tylko raz trafiliśmy w toskańskiej restauracji na niesmaczne jedzenie. Zasadniczo dania dzielimy na takie sobie, dobre, genialne i doprowadzające do łez - łez rozpaczy, że nie można tego jeść na co dzień."*
"Włoskie restauracje dbają o jakość jedzenia, ale rzadko o wystrój wnętrza. Nie należy się obawiać sal, w których na regale dla ozdoby poustawiane są plastikowe samochodziki, na ścianach wiszą różnorakie dzieła sztuki, a kelnerki nie noszą firmowych fartuszków. Ważne, żeby w środku siedzieli Włosi. Można ich od razu odróżnić od turystów po głośnych rozmowach, obecności dzieciaków i "normalnych" ubraniach."**
Druga część książki "Zwiedzanie Toskanii i okolic" to opis poszczególnych miejsc wartych zobaczenia, m.in. Florencji, Lukki, Sieny czy Lazio. To co mi się podobało w tej części, to nie tylko swobodna narracja, bardziej przypominająca dzielenie się z przyjaciółmi wrażeniami z wakacji, ale też plastyczne opisy miejsc i ciekawie podane fakty historyczne, wzbogacone sporą kolekcją zdjęć. Tego właśnie oczekuję od przewodnika, że będzie bardziej bezpośredni, że autor podzieli się nie tylko swoją wiedzą na temat opisywanego miejsca, ale także wrażeniami i radościami z podróży. Jeśli czuję, że mogę zaufać ocenom autora, to chcę wiedzieć co mu się podobało, a co rozczarowało. Nie przekonują mnie publikacje, w których każde miejsce, każdy zabytek i każda panorama widokowa opisane są w podobnym, entuzjastycznym tonie.
Dużym atutem tej publikacji, przynajmniej w mojej ocenie, są koty. Tak - koty. Autorzy sami przyznają, że w ich zbiorach znajduje się mnóstwo zdjęć przedstawiających te cudowne zwierzęta. W przewodniku jest ich sporo - koty śpiące na krzesełkach w restauracjach, na murkach, w skrzynkach i donicach, wtapiające się w słoneczną i leniwą atmosferę tej części Włoch.
Kończąc, chcę powiedzieć, że "Toskania i Umbria. Przewodnik subiektywny" to jeden z najlepszych przewodników jakie czytałam. Dlatego jadąc do Toskanii można zapomnieć o spakowaniu kremu z filtrem,
okularów, ba! można zapomnieć nawet o dodatkowej parze butów, ale nie
można nie zabrać tej książki, gdyż jest to wielka skarbnica wiedzy
praktycznej, podanej w bardzo ciekawej formie. Interesująco,
inspirująco, subiektywnie i uczuciowo. Właśnie takie przewodniki lubię,
więc ten gorąco polecam!!
Ps. Autorzy prowadzą też stronę dot. Toskanii - www.toskania.org.pl
Ps.2. W postaci rudego załącznika - kot Tymianek, który nigdy w Toskanii nie był, ale lubelskie lato też go
satysfakcjonuje ;)
Kot Lubczyk zrezygnował z sesji fotograficznej ;)
* Anna Maria Goławska, Grzegorz Lindenberg, Toskania i Umbria. Przewodnik subiektywny, Poznań 2013, s. 43.
** Tamże, s. 53.
Taki przewodnik z pewnością przeniósł by mnie w inny świat :)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. Szkoda, że czasami jest to jedyny sposób,żeby znaleźć się w jakimś odległym miejscu. Zwłaszcza, że do urlopu pozostało jeszcze kilka tygodni ;)
UsuńPiękny kot!
OdpowiedzUsuńTo już piąta recenzja tej książki, jaką czytam - Toskania, jak widać, cieszy się ogromną popularnością. Mnie tam wystarczą zdjęcia. Mieszkając w Gdańsku, ciągle narzekam na zbyt wysokie temperatury, nie wybieram się więc do tak słonecznego kraju. ;)
Dziękuję :)
UsuńDomyślam się, że o tej porze roku Gdańsk jest miejscem dość obleganym przez turystów, więc ta wakacyjna atmosfera może się udzielić. No i morze niedaleko .... Zazdroszczę :))
Pozdrawiam :)
U mnie czeka na czytanie. Mam nadzieję, że mnie po oprowadza po miejscachm których nigdy raczej nie zobaczę na własne oczy.)
OdpowiedzUsuń