czwartek, 31 stycznia 2013

Książkowe rozczarowania stycznia

Od kilku lat styczeń nie jest dla mnie dobrym miesiącem na czytanie książek. Mam wtedy mnóstwo pracy, brakuje mi słońca i świeżych warzyw, a popołudniami jestem zbyt zmęczona, żeby skupić się na lekturze. Powoli, bardzo powoli czytam powieść totalną, czyli "Dzikich detektywów" R. Bolano oraz świetne opowiadania Tyrmanda i już planuję co napiszę w recenzjach.

Przez kilka dni słuchałam audiobooka "Egzamin z oddychania" Jana Jakub Kolskiego, ale w końcu porzuciłam tę książkę. Okazała się za bardzo przybijająca i dołująca jak na poranne podróże do pracy. Być może kiedyś do niej wrócę, choć raczej w wersji papierowej, bo w wersji audio, bardzo dobrze czytanej przez Adama Ferency, jednak za bardzo słychać trudną do sprecyzowania ordynarność. Zwłaszcza jedna z głównych bohaterek - Muszelka jest, jak na mój gust, zbyt wulgarna i odstręczająca, a jednocześnie infantylna i dziecinna. I zamiast skupić się na treści, walczę z emocjami i próbuję przemóc się do słuchania. Zdecydowanie nie tego potrzebuję o 7.30 rano.

Dużo większe rozczarowanie spotkało mnie jednak w przypadku książki Gullaume Musso "Potem...". W listopadzie ubiegłego roku wysłuchałam "Telefonu od anioła" i choć nie była ona arcydziełem, a jedynie wciągającym czytadłem, to była o niebo lepsza od "Potem ..." i dobrze ją wspominam. Być może słabość tej książki wynika z faktu, że jest to chronologicznie druga pozycja w dorobku autora. O ile początek jeszcze jest jako taki, to im dalej, tym gorzej. Określenie "niedorzeczna" jest chyba najdelikatniejszym jakie przychodzi mi do głowy. Paradoksalnie, główny wątek dotyczący tzw. Posłańców śmierci, którzy potrafią dostrzec świetlistą aureolę nad głowami tych, którzy mają wkrótce umrzeć, jest chyba najlepszy i najbardziej wiarygodny. Zwłaszcza w porównaniu z tym, co autor zrobił z wątkami rodzinnymi głównego bohatera. Masakra!! Bez wdawania się w szczegóły, bo uważam, że szkoda czasu. Nathan Del Amico, nie znosi swoich teściów (z wzajemnością), z teściem konkuruje, nie tylko o uczucia swojej byłej żony, ale także na polu zawodowym. I oto pewnego dnia zaczynają się sobie zwierzać, zdradzać najpilniej strzeżone sekrety i tłumaczyć swoje postępowanie. To tak oczyszcza atmosferę, że odtąd panowie gotowi są niemalże oddać za siebie życie :-/. Druga kwestia, widzieliście kiedyś siedmiolatkę bez choćby jednej wady, nie wiedzącej co znaczy złe zachowanie, słuchającej muzyki poważnej i będącej ucieleśnieniem wszelkich cnót?? Nie?? Przeczytajcie "Potem..." Tu taka występuje. 

Skończyłam czytać tę książkę tylko dlatego, że chciałam przekonać się co jeszcze się wydarzy i jakie kolejne kuriozum autor wymyśli. Teraz mam nadzieję szybko zapomnieć o tej książce i odczekać jakiś czas, zanim sięgnę po kolejną książkę Guillaume Musso. Czuję się rozczarowana, bo "Telefon od anioła" zapowiadał dobry poziom z gatunku literatury popularnej. A tu, taki "zonk".

2/6

niedziela, 27 stycznia 2013

"W moim Mitford" - Jan Karon

Autor: Jan Karon 
Tytuł: "W moim Mitford"

Tytuł oryginalny: "At Home in Mitford"
Przełożyła: Mira Czarnecka
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Miejsce i data wydania: Poznań 2008
Liczba stron: 525

 

Czuję, że rok 2013 upłynie mi pod znakiem różnych cykli, serii i tomów powieści. Mam zamiar kontynuować serię afrykańską Alexandra McCall Smitha, kolejne tomy "Obcej" Diany Gabaldon. Przede mną także "Róża z Wolskich" i kolejne jej części oraz właśnie odkryty i uwielbiony od pierwszych stron, cykl o Mitford Jan Karon. Książkę "W moim Mitford" miałam w planach już od jakiegoś czasu. Pamiętam, że kilkakrotnie polecała ją Padma, a jej "polecanki" często trafiają w mój gust. Całkiem niedawno udało mi się ją zdobyć i już przy około setnej strony dziękowałam autorce za to, że postanowiła kontynuować ten cykl. Cykl, który jest swoistą krainą łagodności, a tytułowe miasteczko Mitford jest miejscem magicznym i wyjątkowo urokliwym.


"Miasteczko Mitford było położone w miejscu, które mieszkańcy zachodnich stanów nazwaliby zapadłą doliną. Z każdej jego strony wznosiły się strome góry, które na podobieństwo ciasta opadającego od nazbyt częstego otwierania drzwiczek do piekarnika, łagodnym łukiem przechodziły w kotlinę znajdującą się pomiędzy grzbietami gór.
Według pewnego parafianina, który drogę do Lord`s Chapel pokonywał zawsze na piechotę, handlowa część Mitford miała od jednego do drugiego końca dokładnie trzysta czterdzieści dwa kroki. [...]
Przyjezdni, którzy przemierzali centrum handlowe miasteczka, rozciągające się pomiędzy dwoma przecznicami głównej ulicy, zawsze się dziwili, że sklepy tutaj są tak bardzo od siebie oddalone. Powodem były kwitnące ogródki znajdujące się pomiędzy budynkami."
(s. 18 - 19)
Główną postacią jest sześćdziesięcioletni pastor - ojciec Tim, który większość czasu spędza na opiekowaniu się ludźmi, doradzaniu im i pocieszaniu. Jest tym trochę zmęczony, poddenerwowany i marzy o zmianie swojego życia. Ta następuje szybciej niż sam mógł się spodziewać. Najpierw przygarnia wielkiego, czarnego psa, któremu nadaje imię Barnaba, a kilka miesięcy później pod jego dach trafia 11-letni zbuntowany chłopiec Dooley. Jakby tych zmian było mało, do domu sąsiadującego z parafią wprowadza się bardzo ładna i bardzo sympatyczna autorka książek dla dzieci, Cynthia.

Na okładce możemy przeczytać:
"W sielskim miasteczku Mitford, do którego wszyscy chcielibyśmy uciec, życie toczy się przyjaźnie, zgubione rzeczy się znajdują, mieszkańcy chętnie sobie pomagają, a nie brak też zabawnych i niecodziennych zdarzeń." 
I wszystko to prawda. Dlatego nie streszczę Wam fabuły, bo myślę że mogłaby być zupełnie inna, a efekt byłby taki sam. W tej książce nie o akcję chodzi, ale o klimat i dobre emocje. Jeśli więc czasami szukacie w książkach tych elementów, koniecznie pamiętajcie o książkach Jan Karon. Z pewnością nie będziecie zawiedzeni.

5/6


Pozostałe części cyklu:
- "Światełko w oknie"
- "Te wysokie zielone wzgórza"
- "Do Kanaanu"
- "Nowa pieśń"
- "Wspólne życie. Ślub"
- "Na tej górze"
- "Przybieżeli pasterze"
- "Iskra boża"



 


czwartek, 17 stycznia 2013

Najbardziej wyczekiwane, czyli zapowiedzi wydawnicze

Witajcie.
Wybaczcie, że tak nagle zamilkłam, ale miałam niespodziewane problemy ze sprzętem, na którym zazwyczaj piszę posty i poczytuję Wasze blogi. Na szczęście po blisko dwóch tygodniach wszystko wróciło do normy i znów mogę Was czytać :).

Tak przy okazji. Okazuje się, że można żyć bez dostępu do internetu i to żyć całkiem nieźle, bez widocznych oznak syndromu odstawienia :) Niemniej miło być z powrotem.

No, ale jak tytuł wskazuje, post ma być o najbardziej wyczekiwanych przeze mnie zapowiedziach książkowych. Oto one (kolejność przypadkowa):


Roberto Bolano - "Rozmowy telefoniczne. Opowiadania"
Wydawnictwo Muza S. A.

W opowiadaniach pojawiają się wątki rozwinięte później w "Dzikich detektywach", których obecnie czytam, więc z pewnością sięgnę po te opowiadania.

Alexander McCall Smith - "Mieć siedem lat" 
Wydawnictwo Muza S.A.

Kolejna część z serii 44 Scotland Street. Czytałam pierwszą część, mam na półce drugą, mam zamiar przeczytać kolejne, więc także i tę czekam.


Jacek Dehnel - "Młodszy księgowy. O książkach, czytaniu i pisaniu"
Wydawnictwo WAB

Jacka Dehnela uwielbiam niezmiennie od kilku lat i przeczytałabym nawet książkę telefoniczną jego autorstwa. "Młodszy księgowy" to opowieść o literaturze, więc tym bardziej jawi się jako pozycja obowiązkowa.

Patti Smith - "Poniedziałkowe dzieci"
Audiobook

Czyta: Danuta Stenka

Mam tę książkę w planach, ale zamiast książki papierowej skuszę się na audio. Głównie ze względu na Danutę Stenkę.  







Marcin Wroński - "Pogrom w przyszły wtorek" 
Wydawnictwo WAB

Czytałam wszystkie książki z komisarzem Maciejewskim w roli głównej, więc i na kolejną czekam niecierpliwie. Tym bardziej, że uwielbiam ten stary, w tym przypadku powojenny Lublin.









Poza tym czekam niecierpliwie na jeszcze dwie książki, których okładki pozostają niewiadomą.
"Kwiat śliwy, mroczny cień" Lian Hearn (Wydawnictwo WAB). Swego czasu zachwycałam się "Sagą rodu Otori" tej autorki i bardzo jestem ciekawa innych jej książek.

"Ukrainka" Barbary Kosmowskiej (Wydawnictwo WAB). Lubię starsze książki B. Kosmowskiej, a ta, jeśli wierzyć zapowiedziom, wydaje się być bardzo interesująca. 


A Wy na jakie książki czekacie najbardziej niecierpliwie??


niedziela, 6 stycznia 2013

"Mma Ramotswe i łzy żyrafy" - Alexander McCall Smith




Autor: Alexander McCall Smith 
Tytuł: "Mma Ramostwe i łzy żyrafy"

Tytuł oryginalny: "Tears of the Giraffe"
Przełożył: Tomasz Bieroń
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Miejsce i data wydania: Poznań 2004
Liczba stron: 176










"Mma Ramotswe i łzy żyrafy" to kontynuacja "Kobiecej Agencji Detektywistycznej nr 1", o której pisałam tutaj. Precious Ramotswe mimo, że została oficjalną narzeczoną pana J.L.B. Matekoniego, nadal z sukcesami zajmuje się sprawami wymagającymi interwencji detektywa. Pewnego dnia zgłasza się do niej Amerykanka i prosi o pomoc w odnalezieniu syna. Kiedyś mieszkała w Botswanie z mężem i synem. Mąż pani Curtin był na kontrakcie w Afryce i kiedy dobiegł on końca, musieli wrócić do Ameryki. Syn nie chciał wracać. Został na pewnej eksperymentalnej farmie w Botswanie. Co tydzień przysyłał rodzicom listy, ale któregoś dnia list nie przyszedł, a zaraz potem pani Curtin dowiedziała się, że jej syn zaginął. Długotrwałe śledztwo prowadzone przez policję nie przyniosło rezultatów i jedyną nadzieją pozostała mma Ramostwe i jej agencja detektywistyczna. Jak zwykle, dzięki inteligencji i kobiecej wrażliwości, a także dzięki pewnemu szantażowi, pani detektyw odkrywa prawdę. Razem ze swoją sekretarką mmą Makutsi, mianowaną na asystentkę detektywa, prowadzą też inne sprawy, m. in. mężczyzny, który podejrzewa o zdradę swoją żonę. Oprócz tego, zupełnym przypadkiem pan J.L.B. Matekoni, a tym samym mma Ramotswe, stają się opiekunami dwójki sierot. 

Podkreślić należy, że wątek detektywistyczny nie jest u Alexandra McCall Smitha najważniejszy. Ważniejsi są tu ludzie prezentujący starą afrykańską moralność, żyjący prosto i uczciwie oraz Afryka. Tu niemal z każdej strony książki wybrzmiewa miłość autora do Afryki, a Botswany w szczególności.
"Może jest Amerykanką, która od wielu lat mieszka w Afryce, pomyślała mma Ramotswe. Takich ludzi jest wielu. Zakochują się w Afryce i zostają tutaj, czasem już na zawsze. Mma Ramotswe potrafiła ich zrozumieć. Nie umiała sobie wyobrazić, że ktoś mógłby chcieć mieszkać gdzie indziej. Jak można przeżyć w zimnych północnych klimatach z tym całym śniegiem, deszczem i ciemnościami?" (s. 23-24)
"Mma Ramotswe i łzy żyrafy" ma ten sam cudowny, niespieszny klimat, którym zachwycałam się podczas lektury "Kobiecej Agencji Detektywistycznej nr 1". Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek czytała równie miłe i przyjemne książki. Tak przepełnione słońcem, gorącym powietrzem, w których bohaterowie popijają herbatę rooibos i zwracają uwagę na takie wartości jak dobroć, uczciwość, szacunek i moralność. Świat idealny, do którego z miłą chęcią powrócę wraz z kolejnymi tomami przygód Precious Ramotswe.

5/6

PS. Książkę przeczytałam w ramach wyzwania: Z półki 2013.

czwartek, 3 stycznia 2013

Z półki 2013 - wyzwanie czytelnicze

W tym roku postanowiłam dołączyć do nowej edycji wyzwania czytelniczego Z PÓŁKI.
Cytując za Barbarą z bloga Wrota Wyobraźni:  

"Celem wyzwania czytelniczego Z półki jest sięgnięcie po książki zakupione przed 1 stycznia 2013 r.

Poziomy:
Poziom 1 – liczba przeczytanych książek “z półki” – od 1 do 5
Poziom 2 – liczba przeczytanych książek “z półki” – 6-10
Poziom 3 – liczba przeczytanych książek “z półki” – 11-15
Poziom 4 – liczba przeczytanych książek “z półki” – 16-20
Poziom 5 – liczba przeczytanych książek “z półki” – 21-25
Poziom 6 – liczba przeczytanych książek “z półki” – 26-30
Poziom “Mistrz” – liczba przeczytanych książek “z półki” – powyżej 31


Ciekawa jestem co tego wyjdzie. Nigdy wcześniej nie brałam udziału w żadnym wyzwaniu (no może poza jednym "Miesiąc z Jane Austen"). Na początek przygotowałam sobie listę książek, które okupują moje półki od dłuższego czasu i które najbardziej chciałabym przeczytać: 

1. "Kwiat Diabelskiej Góry" oraz "Czas w dom zaklęty" Katarzyny Enerlich
2. "Nie opuszczaj mnie" Kazuo Ishiguro 
3. "Róża z Wolskich" tom 1. Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk
4. "Oczyszczenie" - Sofi Oksanen
5. "Mapa miłości" - Ahdaf Soueif
6. "Wybrane zagadnienia z fizyki katastrof" - Marisha Pessl
7. "Bar dorbych ludzi" - J.R. Moehringer
8. "Mma Ramotswe i łzy żyrafy", "Moralność dla pięknych dziewcząt", "Kredens pełen życia" - Alexander McCall Smith
9. "A lasy wiecznie śpiewają" - T. Gulbranssen
10. "Nikt nie widział, nikt nie słyszał" Małgorzaty Wardy
11. "Kolory miłości" oraz "Sto odcieni bieli" - Preethi Nair
12. "Trafny wybór" - J.K. Rowling
13. "Dziewczyna z muszlą" - Tracy Chevalier
14. "Korona śniegu i krwi" - Elżbiety Cherezińskiej
15. "Kochanie zabiłam nasze koty" - Doroty Masłowskiej
16. "Śniadanie u Tiffany`ego" - Truman Capote
17. "Linia centralna" - Maeve Binchy
18. "Dom na placu Waszyngtona" - Henry James 
19. "Czuły barbarzyńca" Bohumil Hrabal
20. "Rachuba świata" - Daniel Kehlmann

Myślę, że najbardziej realny jest poziom 2, no może 3. A jak będzie naprawdę zobaczymy w grudniu 2013 roku.

wtorek, 1 stycznia 2013

Podsumowanie roku 2012

Witajcie w nowym, mam nadzieję jeszcze lepszym od poprzedniego, roku 2013 :)



Moje podsumowanie roku 2012 będzie krótkie. 
Nie wiem ile książek przeczytałam, podejrzewam, że około 70. Większość została przynajmniej wspomniana na blogu, ale nie wszystkie. Wiem, że w porównaniu z innymi blogerami to słaby wynik, ale ja nigdy nie czytałam, żeby pobić jakiś rekord. Czasami muszę odpocząć od książek, czasami chcę pomyśleć o jakieś lekturze i nie czuję potrzeby by od razu sięgać po kolejną. Lubię ten swój niespieszny sposób czytania i już. 

Postanowiłam też nie wybierać książki roku. Po prostu nie było takiej, która zasłużyłaby na to miano. Owszem kilka książek sprawiło, że zarywałam noce, odkładałam na bok inne obowiązki bądź zwyczajnie przy nich zapominałam o całym świecie, np.:
 

 
"Obca" - Diany Gabaldon. Obecnie czytam 3 tom tej historii i nic się nie zmienia. Jak zacznę czytać, nic nie może mnie oderwać. Na szczęście udało mi się pozostawić Claire i Jamie`go jadących w miarę spokojnie do Lallybroch i zająć się innymi lekturami. 
Jeśli kolejne książki o Claire Randall będą równie dobre, w przyszłym roku przyznam im zaszczytny tytuł NAJLEPSZEGO CZYTADŁA EVER !!! :)
 


 



Książki Marthy Grimes z inspektorem Jurym w roli głównej podobały mi się ogromnie. Ten klimat, intrygi kryminalne, poczucie humoru, bohaterowie - rewelacja. Dotychczas przeczytam dopiero dwie części i już cieszę się na kolejne.


 Było kilka takich książek, które choć podobały mi się od początku, to dopiero po pewnym czasie od lektury poznawałam ich wartość i ciągle w myślach do nich wracam, np.:




















Ogromnie cieszę się, że poznałam kilku znanych-nieznanych, tzn. pisarzy, których nazwiska kojarzyłam, ale nie czytałam ich książek. Tak było z Krystyną Nepomucką i jej sagą niedoskonałości i doskonałości. 


czy też książkami Katarzyny Enerlich, których jeszcze wiele przede mną: 


W tym roku wysłuchałam też rekordową ilość audiobooków. 
Większość podobała mi się ogromnie (pewnie dlatego, że te nietrafione porzucałam bez żalu po kilkudziesięciu minutach), np. 


 

















Oczywiście, jak co roku, nie obyło się bez kilku rozczarowań. 
Po raz pierwszy i z pewnością ostatni sięgnęłam po książkę Nicholasa Sparksa. Wiedziałam, że będzie to raczej popularne czytadło, ale to co dostałam przerosło moje oczekiwania ;) Od początku wiedziałam co się wydarzy, schemat gonił schemat, bohaterowie tak bez wyrazu, że było mi wszystko jedno co się z nimi stanie. Nie dla mnie to pisarz, oj nie dla mnie. 

Mam nadzieję, że obecny rok przyniesie nam wszystkim wiele niezapomnianych, fascynujących lektur. Obyśmy za rok mieli problem urodzaju i nie potrafili zdecydować się, która z książek ma zostać okrzyknięta tą najlepszą :)) 

 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...