poniedziałek, 30 maja 2011

"Pani wyrocznia" - Margaret Atwood

Kilka lat temu próbowałam bliżej zapoznać się z Margaret Atwood, ale wtedy jakoś jej pisarstwo mi nie zaimponowało. Już nawet nie pamiętam czy próbowałam czytać "Dobre kości" czy "Kocie oko", a może obie? W każdym razie nie dobrnęłam nawet do połowy. W tym roku postanowiłam dać jej jeszcze jedną szansę, zwłaszcza że na bibliotecznej półce znalazłam "Panią wyrocznię".
Atwood jest pisarką feminizującą, więc nie zdziwiły mnie portrety mężczyzn w "Pani wyroczni". Ojciec, który żył cichutko w cieniu swojej żony, a po jej śmierci powie "Może mi nie uwierzysz, ale ja naprawdę kochałem twoją matkę", Artur - działacz lewicowym, zmieniającym co jakiś czas obiekt swoich protestów i angażującym się w nowe projekty bez większego skutku czy Jeżozwierz Królewski - poeta i artysta wystawiający przerażające eksponaty zabitych zwierząt. Wszyscy oni są słabsi, w pewnym sensie zależni od kobiet, zagubieni i nieporadni lub skoncentrowani tylko na sobie i nie mogą stanowić oparcia. "Według mnie większość kobiet popełniała zasadniczy błąd: oczekiwały, że mąż je zrozumie. Traciły wiele cennego czasu na to, żeby tłumaczyć, uprzystępniając swoje uczucia i reakcje, miłość i złość, czułe punkty, życzenia czy wady, jakby samo opowiadanie o tych sprawach mogło przynieść pożądane skutki." To główna bohaterka prowadzi podwójne życie, ma sekrety i ogólnie "daje radę" choć jej mąż nią pogardza i wstydzi się jej przed nowymi znajomymi. Joan ma wiele sekretów. Nie przyznaje się, że w dzieciństwie była grubaską (to wspomnienie prześladuje ją także w dorosłym życiu), że pod pseudonimem Louize Delacourt pisze powieści grozy.
"Pani wyrocznia" to jedna z pierwszych powieści tej znanej i poczytnej pisarki kanadyjskiej i to się niestety czuje. Książka nie porywa, choć mimo wszystko ma wiele zalet i warta jest przeczytania. Podobała mi się jej pierwsza część, która opowiada o dzieciństwie Joan, o matce która jej nie akceptowała, o nieudanej próbie zostania baletnicą (scena z tańczącą "kulką naftaliny" była bombowa!!) i skautką. Dla Joan, żyjącej w ciągłym konflikcie z matką, najbliższą osobą staje się ciotka Lou. Razem chodzą do kina, a potem także na seanse spirytystyczne. Niestety ciotka nagle umiera, a matka atakuje ją z nożem w ręku. Joan wyjeżdża do Anglii gdzie zaczyna wieść dorosłe życie. Poznaje Pawła (polski hrabia) i korzystając z jego pomysłu zaczyna pisać powieści grozy. Paweł pisuje romanse z pielęgniarką w roli głównej, z których dochód pozwoli mu sprowadzić matkę do Anglii. Później Joan spotyka Artura, wraca do Kanady. W pewnym momencie jej życie zaczyna przypominać rollercaster. Wszystkie sekrety i tajemnice nawarstwiły się do tego stopnia, że Joan nie widzi innego wyjścia jak tylko sfingować swoją śmierć i uciec. To dorosłe życie głównej bohaterki mniej mi się podobało. Zbyt dużo chaosu, ukrytych lęków i niezdecydowania sprawiły, że lektura nie była już taka przyjemna. No i rozczarowało mnie zakończenie. Szczerze mówiąc oczekiwałam "WIELKIEGO BUM", a wyszło jakoś tak nijako, zwłaszcza w kontekście całej fabuły. Ale nie skreślam Margaret Atwood i w przyszłości mam zamiar przeczytać jakąś bardziej docenioną jej powieść i przekonać się czy mi po drodze z tą pisarką, czy też nie.
A "Pani wyroczni" daję:

poniedziałek, 23 maja 2011

"Żona godna zaufania" - Robert Goolrick

Robert Goolrick jest autorem zupełnie mi nie znanym. Jego nazwisko nigdy nie obiło mi się nawet o uszy, a mimo to pozwoliłam się skusić pięknej okładce, z fragmentem purpurowej sukni. Wypożyczyłam tę książkę z biblioteki i nie żałuję, choć na własny egzemplarz szkoda byłoby mi pieniędzy. Historia rozgrywa się na początku XX wieku, w scenerii zimowego, mroźnego Wisconsin. Ralph Triutt czeka na dworcu, na spóźniający się pociąg, którym przyjechać Catherine Land, jego przyszła żona. Zna ją tylko z fotografii i listów, które do niego pisała. W końcu przyjeżdża, ale nie jest to kobieta ze zdjęcia. Ralph czuje się oszukany, ale postanawia zabrać dziewczynę do domu i tam się zastanowić się co dalej. Jest najbogatszym człowiekiem w okolicy i wie, że każdy jego ruch jest obserwowany i komentowany, więc pojawienie się tej kobiety wywołało niemałą sensację, tym bardziej, że od dwudziestu lat jest sam. Jego żona i córka nie żyją, a syn uciekł dawno temu. W drodze do domu konie się płoszą, Truitt ulega wypadkowi i tylko opanowaniu dziewczyny zawdzięcza życie. Jasnym jest, że w końcu pobierają się, a Truitt prosi Catherine żeby pojechała do Saint Louis, odnalazła jego dorosłego syna i przywiozła go domu. Syn (o ile w ogóle jest jego synem) nie chce znać Ralpha, uważa go za brutala i okrutnika, winnego śmierci matki. Catherine wyjeżdża ... i tu się dopiero zaczyna. Prywatni detektywi, zdrady, arszenik i inne atrakcje. Jednym słowem całkiem interesująca, trzymająca w napięciu powieść. Momentami przewidywalna, momentami naiwna, ale bardzo umiliła mi czas spędzony w korkach, które ostatnio są makabryczne długie.
I jeszcze słów kilka o warstwie estetycznej książki. Otóż, uwielbiam tak wydane pięknie wydane książki. W twardej, eleganckiej okładce, na lekko pożółkłym papierze, z ładnym drukiem, szerokimi marginesami i delikatnymi dekorami przy numerach stron. Niby drobnostki, a sprawiają, że taką książkę czyta się po prostu przyjemniej.
Wydawnictwo "Nasza Księgarnia" zasłużyło na 5 z plusem :)

wtorek, 3 maja 2011

"Handlarze czasem" - Tomasz Jachimek

Całkiem niedawno miałam do wykonania pewną pracę, która wymagała czasu i rąk, ale nie zaprzątała myśli. Włączyłam więc audiobooka i czas upłynął mi nie tylko pracowicie, ale i bardzo przyjemnie. Tym przyjemniej, że zdecydowałam się posłuchać debiutu Tomasza Jachimka "Handlarze czasem". Zastanawiałam się potem czy książka podobałaby mi się tak samo gdybym ją czytała. Pewnie tak. ale wersja audio ma tę dużą zaletę, że jest czytana przez autora. Większość z Was na pewno kojarzy jego charakterystyczny głos i sposób mówienia, który do fabuły powieści pasuje jak ulał. Książka jest bowiem prześmieszną (naprawdę momentami musiałam przerywać pracę) i absurdalną (ale nie głupią) historią o rozkręcaniu tzw. "small-biznesu", o polskich przywarach i wzorcach osobowościowych spotykanych codziennie.
Bohaterami jest pewna na pozór typowa rodzina. Babka Wiktora (mistrzyni gry w domino), mama Grażyna, tata Piotr, 6 - letnie bliźnięta: Hania i Michaś oraz wuj Franciszek. Ten ostatni jest postacią absolutnie wiodącą. W każdą niedzielę "uszczęśliwia" rodzinę quizami, których jest autorem, autorytarnym jurorem, a tym samym jedynym zwycięzcą. I choćby nie wiadomo jak bardzo się gniewał na resztę rodziny (bo wuj nie znosi sprzeciwu i każde podważenie jego mądrości i zasług kończy się "fochem") w niedzielę w okolicach obiadu zapomina o urazach i siada ze wszystkimi do konsumpcji by następnie ograć ich w rodzinnym quizie. Drugą pasją wuja są wynalazki (proszek, który należy wrzucić do gotujących się jajek aby ocenić stan ich twardości, ułatwiacz w poszukiwaniu kluczy i inne, w większości nieużyteczne) jednak dopiero wynalazek maszyny do sprzedawania i kupowania czasu dokonuje przełomu. Owe pieniądze, którymi rzekomo rodzina będzie mogła sobie lufciki uszczelniać nagle stają się bardzo realne. Wystarczy bowiem uiścić stosowną opłatę, wejść do maszyny i już można mieć godzinę, pięć lub nawet dobę więcej lub mniej. No bo na przykład emeryt może sprzedać nadwyżki czasu pracownikowi korporacji, któremu marzy się praca po 48 godzin na dobę. Niestety szybko okazało się, że wynalazek ma pewną wadę. Od teraz dla każdego doba znaczyła coś innego. Gdy dla jednego kończył się akurat wtorek, dla kogoś innego zaczynał się właśnie weekend. Niemożliwością okazywało się umówienie do dentysty czy kupienie biletu na właściwy pociąg.   
Motyw sprzedaży czasu, choć główny, nie jest jedyny w tej książce. Mnóstwo jest zabawnych dygresji, historyjek i prezentacji każdemu dobrze znanych typów ludzkich jak zawistni sąsiedzi, dobro-doradzacze czy lokalni gangsterzy.
Zadzwiające, że książka, która ma stanowić świetną rozrywkę i jest satyrą na współczesne stosunki międzyludzkie jest jednocześnie mądra i skłaniająca do refleksji.Tak więc polecam  "Handlarzy czasem" każdemu kto ma ochotę na przezabawną i absurdalną historyjkę, napisaną naprawdę dobrym językiem, a jednocześnie w lekturze szuka jakiegoś przesłania. Ta książka ma to wszystko.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...