Na książki Maeve Binchy zwróciłam uwagę dzięki Kasi.eire i jej pięknemu, emocjonalnemu wpisowi ku pamięci tej niedawno zmarłej autorki. Do niedawna byłam przekonana, że to jakieś kiepskie romansidła, tym bardziej, że polskie okładki skutecznie odstraszają od lektury. Słowo daję, że gdyby nie ten wpis, nigdy nie sięgnęłabym po tę autorkę. I popełniłabym wielki błąd, bo choć przeczytałam (a ściślej - wysłuchałam) dopiero jedną książkę, to czuję że będzie mi z tą autorską bardzo po drodze.
"Noce deszczu i gwiazd" to piękna, ciepła opowieść o czwórce zagranicznych turystów, których los zetknął ze sobą podczas pobytu na małej greckiej wysepce Agia Anna. Spotykają się w niewielkiej tawernie (prowadzonej przez Andreasa, starszego mężczyznę, od wielu lat czekającego na syna, który po ich kłótni wyjechał do Ameryki) i pogrążeni w żałobie przeżywają dramatyczne wydarzenia. Tego dnia spłonął statek wycieczkowy. Śmierć poniosło kilku turystów, jak również kilku mieszkańców wyspy. Ten wypadek bardzo ich do siebie zbliżył. Podczas wspólnego posiłku opowiadają historie ze swojego życia i zaprzyjaźniają się. Wśród nich jest David - młody Anglik, który uciekł przed koniecznością podjęcia pracy w firmie swojego bardzo bogatego i wymagającego ojca. David jest miłym, delikatnym młodym chłopakiem, który jeszcze nie zdecydował co chce robić w życiu, a presja rodziców wcale mu w tym nie pomaga. Jest piękna blondynka Elsa, w Niemczech jest popularną dziennikarką telewizyjną. Pewnego dnia rzuciła pracę, opuściła mężczyznę którego kochała i przyjechała do Grecji żeby zastanowić się nad swoim życiem i sensem związku z Dieterem. Kolejną bohaterką jest Fiona - irlandzka pielęgniarka. Przyjechała do Grecji ze swoim chłopakiem Shanem - wyjątkowo podłą kreaturą, którego nikt nie lubi, bo i nie ma za co, ale Fiona uparcie przy nim tkwi. Ostatnim uczestnikiem kolacji jest Thomas, rozwiedziony wykładowca z Kaliforni, który tęskni za synem Billem, ale uważa, że nie powinien mieszać się do jego życia.
Podczas pobytu na tej greckiej wyspie każdy z nich znajdzie rozwiązanie swoich problemów, choć rzadko takie, o jakim myśleli na początku. Niezastąpiona w doradzaniu okaże się Vonni. Starsza kobieta, Irlandka, która na wyspę przyjechała kilkadziesiąt lat temu i została. Jej doświadczenie życiowe, umiejętność obserwacji i chęć pomocy, okażą się bezcenne.
"Noce deszczu i gwiazd" to pozycja idealna na wakacje. Mądra, ciepła, niosąca nadzieję historia, którą polecam każdemu kto potrzebuje chwili oddechu i miłej lektury. To jedna z tych książek, których czytanie jest niczym balsam dla duszy.
Jeśli uda Wam się zdobyć wersję papierową zasłońcie okładkę żeby nie drażniła Was swoim niedopasowaniem do treści. A jeśli, tak jak ja, zdecydujecie się posłuchać audiobooka, to na pewno nie będziecie zawiedzeni. Lektorką jest Elżbieta Kijowska, która ma bardzo miły i ciepły głos i słuchanie jej było czystą przyjemnością.
Kasiu.eire, możesz czuć się "matką chrzestną" mojego zauroczenia Maeve Binchy :)) Dziękuję :))
6/6
Kilka książek tej autorki czeka u mnie w kolejce do przeczytania. Potwierdzasz wszystkie ciekawe rzeczy, które o nich słyszałam i bardzo mnie to cieszy. :) Szkoda, że już nie będzie żadnych nowych. :(
OdpowiedzUsuńWielka szkoda :(, ale na szczęście tych które zdążyła napisać jest całkiem sporo :))
UsuńJa jeszcze przed postem Kasi kupiłam sobie na allegro przy okazji innych zakupów książkowych , chyba za 2 zł , "Srebrne gody" tej autorki , a niedawno na Fincie zdobyłam "Dublin 4 "i będę czytać , gdyż Kasia zachęciła mnie swym postem bardzo.
OdpowiedzUsuńO właśnie ... allegro :)
UsuńJa też mam zamiar przeczytać każdą książkę Maeve Binchy, którą tylko uda mi się zdobyć :))
Zacznę może od tej książki, kiedy przyjadę do domu...Mamy ją w bibliotece :) Nie wiedziałam, że taka letnia. Będzie jak znalazł.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie. Greckie słońce, morze, małe tawerny z lokalnym jedzeniem, wino i baklawa działają na wyobraźnię :)) Przynajmniej na moją :))
UsuńPS. Dabarai, dzięki Twojemu wpisowi czytam "Małżeństwo niedoskonałe". Niezła książka, choć zupełnie inna od opisywanej tutaj, ale też niezła :))
Super :)Ja jadę niedługo do POSKu i mam nadzieję, że będą mieli tom drugi Nepomuckiej.
UsuńOch, jak się cieszę, że Ci się spodobała. Pewnie są tacy, którzy jej nigdy nie zaliczą do ulubionych, ale ja cieszę się z każdego kolejnego jej fana. Właśnie dzisiaj przeczytałam inną entuzjastyczną notkę na blogu codziennym, nawet nie książkowym, o Drodze do Tary. Kiedy ktoś piszę, że idzie do pracy, potem szybciutko szykuje posiłek, żeby jak najprędzej wrócić do czytania i bardzo mu się podoba, nalewam sobie kieliszek ulubionego wina i wznoszę go ku Maeve, tam na górze ze słowami - jeszcze jedna w klubie
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę, że zamieściłaś taki piękny post, który zachęcił mnie do poszukiwań książek Maeve Binchy :))
UsuńI powiem Ci jeszcze, że ja podobnie jak autorka wpisu o "Drodze do Tary", specjalnie wychodziłam wcześniej na autobus, żeby postać trochę na przystanku i dzięki temu jak najdłużej móc słuchać audiobooka. Po pracy robiłam to samo :))
Teraz słucham "Szklane jezioro" :)
Fakt, okładka wygląda odstraszająco, ale wygląda na to,że przegapiłam ciekawą autorkę ;)
OdpowiedzUsuńNo tak jak napisałam - gdybym miała sugerować się polską okładką, nigdy nie sięgnęłabym po tę książkę. Skąd w ogóle wzięła się ta kobieta taplająca się w wodzie??!! ;)
UsuńO ile subtelniejsza jest wersja angielska, na przykład ta. I tu mała dygresja: angielska okładka uświadomiła mi, że mam tę książkę! :) Czeka sobie spokojnie w kolejce.
UsuńPowiem tak -w tej serii okładkowej były książki wyjątkowo (dla mnie) słabe stąd ta autorka mnie w ogóle nie zaintrygowała. Głupie skądinąd z mojej strony założenie, że skoro wydają w takiej serii Victorię Holt z jej tytułami (dla mnie z piekła rodem) typu "Demoniczny kochanek" to, że i reszta tytułów będzie słaba. Ech, tak się zarzekam, że nie oceniam po okładce a tu proszę..
UsuńRozumiem, bo kiedy kupowałam pierwszą w Prószyńskim, też była Holt i inne i też chwycił ją w pas i ucałował ust korale, ale dałam szansę wtedy i nigdy się na niej nie zawiodłam
UsuńLirael - tak, okładka angielska jest okej, podobnie jak niemiecka.
OdpowiedzUsuńDziewczyna z Alaski - no właśnie, ja też niby staram się nie oceniać książki po okładce, ale tu całą serię potraktowałam jednakowo. Do głowy mi nie przyszło, że któraś z tych książek może być czymś innym niż romansem.
Kasia.eire - Ty nie zawiodłaś się, a ja dzięki Tobie odkrywam interesującą pisarkę :))
Ciekawa recenzja :) ale do audiobooków jakoś nie mogę się przekonać, dlatego wybrałabym raczej wersje papierową (bez względu na okładkę :P)
OdpowiedzUsuńJa właściwie też pierwszy raz usłyszałam o tej autorce o kasi.eire, teraz znowu taka pozytywna recenzja, koniecznie przeczytam:)
OdpowiedzUsuńZ autorką się jeszcze nie spotkałam i nie wiem czy ta książka na pewno by mnie zaciekawiła:> póki co się wstrzymuję:)
OdpowiedzUsuń