niedziela, 25 listopada 2012

"Dom z papieru" - Carlos Maria Dominguez








Autor: Carlos Maria Dominguez
Tytuł: "Dom z papieru"

Tytuł oryginalny: "LA CASA DE PAPEL"
Przełożył: Andrzej Sobol-Jurczykowski
Wydawnictwo: Świat Książki
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2007
Liczba stron: 111











 "Wiosną 1998 roku Bluma Lennon kupiła w pewnej księgarni w Soho używany egzemplarz "Poezji" Emily Dickinson i kiedy doszła do drugiego wiersza, na skrzyżowaniu potrącił ją samochód.
Książki zmieniają los ludzi. Niektórzy przeczytali "Tygrysa Malajów" i zostali profesorami literatury na odległych uniwersytetach. "Siddharta" przywiódł do buddyzmu dziesiątki tysięcy młodych ludzi, Hemingway przekształcił ich w w sportowców, Dumas pogmatwał życie niezliczonym kobietom, a niejedną z nich uratowały od samobójstwa książki kucharskie. Bluma stała się ofiarą książek."(s. 9)

Tymi zdaniami rozpoczyna się "Dom z papieru". Bluma Lennon zginęła pod kołami samochodu, a inny profesor (a jednocześnie narrator) dostał polecenie zastąpienia jej na wydziale iberystyki i kontynuowania jej wykładów. Pewnego dnia otrzymał przesyłkę adresowaną do zmarłej koleżanki. W środku znajdowała się powieść Josepha Conrada "Smuga cienia". Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że książka była pobrudzona i miała posklejane cementem kartki. Jej fatalny stan do tego stopnia wzbudził ciekawość i niepokój głównego bohatera, że postanowił odnaleźć nadawcę przesyłki. Dzięki licznym kontaktom dowiedział się, że paczkę wysłał najprawdopodobniej urugwajski bibliofil Carlos Bauer, który spotkał Blumę na kongresie w Meksyku. Narrator postanawia udać się do Urugwaju by osobiście oddać książkę. To co tam zobaczy, czego doświadczy zaskoczy nawet jego samego, profesora literatury i miłośnika książek. Stanie oko w oko z szaleństwem na punkcie książek i zrozumie słowa swojej niemieckiej babki o tym, że "książki są niebezpieczne".


Lubię historie z książką w roli głównej. Swego czasu zachwycałam się magicznym "Cieniem wiatru" Zafona, czy pełną celnych spostrzeżeń "O bibliotece" Umberto Eco, ale "Dom z papieru" nie wzbudził mojego entuzjazmu. Nie dlatego, że jest to zła, czy źle napisana książka. Absolutnie nie. C. M. Dominguez napisał opowiadanie pełne trafnych sentencji dotyczących książek i ich miłośników. Opowiadanie z genialną fabułą. I w tym tkwi problem. Nie przepadam za opowiadaniami, a w tym przypadku jest mi szczególnie żal, bo pomysł uważam za tak fantastyczny, że szkoda go zmarnować na tak krótką formę. Wyobrażam sobie, że mogła z tego powstać świetna powieść, z bohaterami do których można się przywiązać, pełna scen które zapadną w pamięć. Mówi się, że czasami mniej znaczy lepiej, ale chyba nie w tym przypadku.  

Niezależnie od wszystkiego co napisałam powyżej miłośnikom książek o książkach polecam. Szczególnie tym, którzy wybierają krótkie formy :)



PS. Postanowiłam dodać książce jeden punkcik, bo pomyślałam, że 3/6 to jednak ocena nie do końca oddająca moje odczucia po lekturze. Ogólnie rzecz ujmując "Dom z papieru" uważam za dobrą i godną polecenia pozycję. Tyle tylko, że ja wolę grube tomiszcza i gdyby ta książka była taka, z pewnością doczekałaby się szósteczki, bo jak pisałam wczoraj - pomysł na fabułę jest genialny :)

4/6

12 komentarzy:

  1. Mówię - mam, właśnie przed chwilą napisałam, że jestem ciekawa Twoich wrażeń z "Domu z papieru" ;)
    Ja bym raczej określiła "Dom z papieru" jako minipowieść, nie opowiadanie, ale to akurat mniej istotne. Uwielbiam ten utwór Domíngueza, fenomenalnie mi się czytało.
    Co do objętości - ja z kolei mam wrażenie, że właśnie dłuższa forma tylko by zaszkodziła. Narrator otarł się o cząstkę tego, co spotkało Carlosa i Bulmę, na tyle, na ile mógł, dotarł do całej historii - więcej nie był w stanie osiągnąć, zresztą w którymś momencie sam to wolał/chciał/zdecydował się zostawić. Bo żeby zrozumieć więcej, musiałby sam postawić dom z papieru. Napisanie czegokolwiek więcej byłoby rozciąganiem i rozmywaniem tej historii.
    To moje wrażenia. W każdym razie cieszę się, że tekst jako taki Ci się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tekst podobał mi się bardzo, tylko żałuję że to książka na jeden wieczór.
      Nie wiem czy widziałaś, ale po namyśle dodałam jeden punkcik, bo uznałam, że 3/6 to jednak za mało.

      Usuń
    2. Ps. Od początku wydawało mi się, że to bardziej minipowieść i takiej definicji miałam zamiar używać, ale nota wydawcy sugerowała termin opowiadanie. Postanowiłam więc nie dyskutować i przyjąć racje wydawcy :)

      Usuń
    3. Widziałam, cieszę się z dodatkowego punktu Domingueza :)
      Pozostańmy zatem przy minipowieści, też uważam, że zdecydowanie lepiej tu pasuje.
      Mam ochotę zrobić sobie powtórkę "Domu z papieru".
      Na marginesie, widać efekty czytania kiedyś "Dragon Balla": co i rusz, i podczas czytania, i podczas pisania, przerabiam tę Blumę na "Bulmę"... Ech. Dobrze, że nie zrobiłam z niej Bunny ;)

      Usuń
  2. Ocena średnia, ale ilość stron niewielka, więc mogłabym się skusić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skuś się, bo to fajna książka, tylko, że ja nie jestem fanką krótkich form. Ja muszę przywiązać się do bohaterów :)

      Usuń
  3. Ja z tej ksiażki korzystałamprzy pracy maturalnej, czytłam ją chyba ze 2 czy 3 razy i mi akurat siępodoba

    OdpowiedzUsuń
  4. Też nie lubię opowiadań, ale akurat tę opowieść czytało mi się świetnie. Pomysł mi się bardzo spodobał i to zafiksowanie na punkcie książek też.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, i pomysł i te schizy książkowe oceniam bardzo wysoko :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam tę książkę ładnych kilka lat temu. Taka sobie szczerze mówiąc. Mogło być o wiele lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Od jakiegoś czasu planuję przeczytać tę książkę, ale nawet nie wiedziałam, że jest ona taka cieniutka! Dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę! To z pewnością przyspieszy moje spotkanie z nią:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...