Po kilku, czy nawet kilkunastu książkach, które przeczytałam od
początku do końca, i które były wyborami trafionymi nadszedł czas na te
słabsze. I tak oto do listy niedokończonych dołączają kolejne tytuły.
1.
"Mów mi Brooklyn" - Eduardo Lago. - Szczerze mówiąc nie mam pojęcia o
co w tej książce chodzi. Pierwsze dwadzieścia kilka stron jest ok., ale
potem .... totalne zagubienie. Bałagan jest tak okropny, że ciągle
musiałam cofać się o kilka kartek, żeby połapać się w akcji, a i to nie zawsze pomagało.
Narratorzy zmieniali się z prędkością światła, podobnie jak formy
literackie. Nie wiem, być może jest to jakaś wyrafinowana zabawa autora,
w przysłowiowego "kotka i myszkę", która ma zmusić czytelnika do wysiłku intelektualnego. Ja nie poznałam się na tej zabawie i książka powędrowała na półkę. Być może kiedyś dam jej
jeszcze jedną szansę, ale póki co, niech sobie stoi. Przynajmniej grzbiecik ma ładny ;)
2. "Życie
prywatne elit Drugiej Rzeczypospolitej" oraz "Życie prywatne elit
artystycznych Drugiej Rzeczypospolitej" Sławomira Kopra. - Po obu
tytułach oczekiwałam chyba czegoś innego, czegoś bardziej
wyrafinowanego, z pewnym zacięciem naukowym, czegoś co przypomina np. opracowania Barbary Wachowicz. Tymczasem obie książki przypominają papierowe wydanie współczesnego Pudelka czy Plotka (bez jednego nawet przypisu). Romanse, tajemnice alkowy, kto nadużywał alkoholu i inne sensacyjki. Znudziło mnie to szybciej niż się spodziewałam. Niemniej jestem pewna, że takie pozycje mają liczne grono zwolenników, bo fajnie jest poznać inne, bardziej ludzkie oblicze osób znanych. Dlatego nie przekreślam tych książek zupełnie, po prostu taka literatura nie dla mnie.
Kopra czytałam tylko o kobietach i bardzo mi się podobała. Zamierzam zapoznać się z innymi. Rzadko porzucam książkę, a co najdziwniejsze potem najbardziej pamiętam te niedokończone, bo przez to, że mnie czymś zirytowały, najbardziej zapadają w pamięć....
OdpowiedzUsuńPS
Sprawdź wynik losowania u mnie ;-)
Czytałam Lago kilka lat temu, też się trochę gubiłam ale wrażenie było w sumie pozytywne. Fajnie pokazany Brooklyn. Ale szału nie ma.
OdpowiedzUsuń