"Bajkowa historia urodzonej na Cejlonie ciemnoskórej Parwati, o której losach zadecydowała przepowiednia. Gdy kapłan oznajmia, że nowonarodzona dziewczynka stanie się w przyszłości niezwykłą pięknością i znajdzie bogatego męża, jej ojciec, ubogi i leniwy wieśniak, dostrzega we wróżbie okazję do wzbogacenia się. W oczekiwaniu na cudowną przyszłość izoluje małą Parwati od świata i odrzuca miejscowych zalotników. Wreszcie, gdy w wiosce zjawia się wysłannik mieszkającego na Malajach bogacza, oszukuje go i pokazując zdjęcie innej dziewczyny doprowadza do zawarcia umowy małżeńskiej. Szesnastoletnia Parwati opuszcza dom i ukochaną matkę pełna marzeń o wielkiej miłości. O nią modli się do swej opiekunki, bogini - węża. Trafia do wspaniałej posiadłości, pałacu graniczącego z morzem i dżunglą. Już w chwili zaślubin wie, że mąż czuje się oszukany i jej nie pokocha. Parwati znajduje jednak bratnią duszę w Maji - cejlońskiej kucharce, szamance i uzdrowicielce. To dzięki niej cierpliwie znosi swój los, by nieoczekiwanie, w czasie wojennej zawieruchy, odnaleźć prawdziwą miłość i namiętność w japońskim generale - wrogu, który wprowadził się do jej domu. Choć jego kochanką zostaje z konieczności - Hattori San czyni z niej gejszę jak ze starych opowieści ..."Tak brzmi opis z okładki. A mnie ta książka zmęczyła i przyznam szczerze, że oczekiwałam czegoś więcej. Przeczytałam ją do końca, bo liczyłam na zaskakujące i oryginalne zakończenie. Nic z tego - zakończenie było równie kiepskie jak cała książka. Żałuję, bo pomysł był naprawdę ciekawy. Niestety mam wrażenie, że autorce zwyczajnie zabrakło warsztatu, bo jak inaczej wytłumaczyć fragmenty, w których aż prosi się o pokazanie emocji i uczuć. Główna bohaterka podobno przeżywa wielką miłość do pewnego japońskiego generała. Ja tych uczuć kompletnie nie czułam, a przecież słowami można narysować wszystko. I długo można by o "Japońskiej parasolce" pisać, ale po co? Na pisanie o brakach szkoda mi czasu, a pozytywów było zbyt mało. Samą egzotyką ta powieść się nie obroni.
3/5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz