sobota, 26 października 2013

Alice Munro - "Taniec szczęśliwych cieni"

 




Tytuł: "Taniec szczęśliwych cieni"
Autor: Alice Munro
Tłumaczenie: Agnieszka Kuc
Tytuł oryginału:"Dance of the Happy Shades and Other Stories"
Wydawnictwo: Literackie
Miejsce i data wydania: Kraków 2013
Liczba stron: 356
 








Kiedy wypożyczałam tę książkę z biblioteki  Alice Munro była laureatką Bookera, wybitną pisarką, a nad jej opowiadaniami pochylała się królowa brytyjska w "Czytelniczce znakomitej". Mniej więcej w połowie lektury okazało się, że oto mam od czynienia z noblistką. Czy to zmieniło moje postrzeganie lektury? Mam nadzieję, że nie. Cóż warte byłyby moje wrażenia gdybym sugerowała się opinią grona specjalistów, choćby tak zacnego jak Komitet Noblowski. A z drugiej strony, czy można nie brać ich pod uwagę? Trudna sprawa. Zwłaszcza, że jakby nie patrzeć, nie jestem targetem. Nigdy nie byłam wielką fanką opowiadań. Zazwyczaj sięgam po nie głównie w celach poznawczych i rzadko zdarza się, żeby w ich lekturze znajdowała jakąś wielką przyjemność.
Jak było tym razem? 
W sumie jest całkiem okej. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę obwolutę. Okładki książek Alice Munro niesłychanie przyciągają moją uwagę. Intensywne, świetliste kolory, ciekawie dobrana czcionka, dużo światła na stronach - strona techniczna książki na 5+. Niewątpliwym plusem jest też świetny, intrygujący tytuł.
"Taniec szczęśliwych cieni" to zbiór 15 opowiadań i jak podpowiada Wikipedia, pierwszy, wydany pod koniec lat 60. XX wieku. Polscy wydawcy nie spieszyli się zbytnio z wydaniem przekładu i zrobili to dopiero w tym roku ;-)
U Munro podoba mi się to, że ona pisze o ludziach, o pojedynczych osobach, ich słabościach, radościach, wadach i zaletach, Dzięki temu te opowiadania ciągle pozostają aktualne, bo ludźmi ciągle targaja te same emocje - niezależnie od szerokości geograficznej i daty w kalendarzu. Najdłużej zapamiętam dwa opowiadania: "Piękne domy" i "Pocztówka", choć intrygujące jest też "Biuro". 
Pierwsze opowiada o ludziach zamieszkujących przy niewielkiej, ale uroczej ulicy. Wybudowali tam swoje piękne, nowoczesne domy i nagle okazało się, że największą przeszkodą do pełni szczęścia jest dom pani Fullerton, stary, zniszczony, stojący tam od niepamiętnych czasów. Różnymi metodami próbują go usunąć zasłaniając się prawem, estetyką i wartością pobliskich nieruchomości. "Piękne domy" to bardzo ciekawe studium ludzkiej natury - fałszywie widzianej sprawiedliwości i uczciwości. 
"Pocztówka" to po prostu świetna historia. Helen i Clare są parą, on jest starszy o 12 lat i "nigdy niczego nie tłumaczy". Co roku Clare wraz z siostrą i szwagrem wyjeżdżają na wakacje na Florydę, a Helen czeka na pocztówkę. Jednak tym razem jest trochę inaczej. Co prawda pocztówka przychodzi i jak zwykle zawiera kilka zdawkowych zdań. Ale tego samego dnia Helen dowiaduje się, że podczas urlopu, jej (jak się wydawało) narzeczony poślubił inną kobietę.To opowiadanie jest doskonałe, trafione w punkt, czytelnika nie obchodzi przeszłość bohaterki, ani to, co się stanie w przyszłości. Liczy się tu i teraz i w tym przypadku krótka forma sprawdza się najlepiej.
Podoba mi się styl Alice Munro, która pisze bardzo ładnym i estetycznym językiem, dosyć prostym, ale wcale nie łatwym. Przychodzi mi do głowy termin "dyskretna elegancja" i myślę, że on najlepiej odda istotę tego stylu.  
Tak jak napisałam na początku, opowiadania nigdy nie były moim ulubionym gatunkiem literackim, ale ten zbiór jest dosyć interesujący i stanowił dobrą lekturę autobusową. Myślę, że miłośnikom krótkich form może bardzo przypaść do gustu. A ja za jakiś czas na pewno sięgnę po kolejne, nowsze opowiadania Alice Munro, bo chcę się przekonać jak i czy w ogóle, zmieniał się jej warsztat, patrzenie na świat i ludzi. 

4/6



10 komentarzy:

  1. Jak będzie w bibliotece pożyczę, gdyż lubię małe formy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz opowiadania to myślę, że Munro bardzo przypadnie Ci do gustu. Nie bez powodu dostała Nobla :)

      Usuń
  2. Książka czeka. Mam nadzieję że mi się spodoba ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak ja jestem ciekawa czy kolejne, nowsze, opowiadania A. Munro są równie dobre. A może lepsze?

      Usuń
  3. Koniecznie muszę przeczytać tę książkę! :)
    Ciekawa jestem czy przypadnie mi do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ciekawe. Będę zaglądać do Ciebie, żeby sprawdzić wrażenia :)

      Usuń
  4. Czytam teraz mój pierwszy tom Munro - "Przyjaciółkę z młodości" - i jestem zdecydowanie zachwycona; zgodziłabym się z tym określeniem "dyskretna elegancja". Bardzo lubię opowiadania, więc pod tym względem mam pewnie łatwiejszy odbiór, ale poza tym ujmuje mnie to wgłębianie się Munro w różne aspekty najbanalniejszej codzienności, od lat mam do tego słabość.
    Po Twoich uwagach mam ogromną ochotę jak najszybciej zamówić "Taniec szczęśliwych cieni". A okładki - zgadzam się całkowicie - są wyjątkowo udane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ta na pozór banalna codzienność u Munro nabiera aury niezwykłości. Fascynujące jest to, że ona bierze z życia jakiś kadr, scenkę rodzajową i na jej kanwie tworzy opowieść.
      Zastanawiam się czy kiedyś zmienię zdanie co do opowiadań.

      Usuń
  5. Brzmi nieźle, ale też jakoś za opowiadaniami nie przepadam.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...