poniedziałek, 27 maja 2013

Katarzyna Enerlich i jej "Prowincja..."



Kilka tygodni temu w moje ręce trafiły dwie książki Katarzyny Enerlich, które od dawna chciałam przeczytać, po pierwsze po to żeby kontynuować pozytywne wrażenia jakie miałam po lekturze "Prowincji pełnej gwiazd", a także po to żeby wrócić do początków prowincjonalnego cyklu. Jednym słowem wypożyczyłam z biblioteki "Prowincję pełną marzeń"- cz. 1. oraz "Prowincję pełną słońca" - cz. 3.

Żeby choć trochę trzymać się chronologii zaczęłam od "Prowincji pełnej marzeń" i choć potraktowałam ten tom retrospektywnie, to i tak z wielką przyjemnością przypomniałam sobie ten cudowny mazurski klimat książek Katarzyny Enerlich. W "Prowincji pełnej marzeń" poznajemy Ludmiłę, która jako dobrze zapowiadająca się dziennikarka lokalnej gazety podejmuje nierówną walkę z nowym szefem, przeżywa zauroczenie pewnym Niemcem, a także próbuje ułożyć sobie życie z redakcyjnym kolegą. Życie przynosi jej różne niespodzianki - zarówno dobre jak i złe. Sporo w tym tomie ciekawej, często tragicznej historii Mazur.

W "Prowincji pełnej słońca" Ludmiła jest już właścicielką domu na mazurskiej wsi, uprawia ogródek pełen warzyw, kwiatów i ziół, opiekuje się malutką córką Zosią i zupełnie niespodziewanie przeżywa pewną osobistą tragedię. Pewnego dnia Martin postanawia opuścić żonę i córkę, mówiąc:
"- Zostawmy to na razie....
 - Co? - Nie wiedziałam, o czym mówi.
 - Nas." (s. 18.)
Z konieczności podreperowania domowego budżetu i pozbierania myśli i poskładania życia na nowo, wyjeżdża do Włoch aby pracować w nadadriatyckim pensjonacie, należącym do Polki Miriam. Tam poznaje Aminę, ofiarę marokańskiego muzułmańskiego porządku świata, której losy na długo splotą się z losami Ludmiły. Gdy Amina zdecyduje się uciec od męża tyrana to właśnie Ludmiła (wraz z Miriam) będzie główną organizatorką tej eskapady.

Miło było powrócić na Mazury, do Ludmiły, jej przyrodniej siostry Hanki, Martina i innych mniej lub bardziej sympatycznych bohaterów.W książkach Katarzyny Enerlich jest coś tak miłego, kojącego i prawdziwego, że oderwać się od nich nie sposób. Podglądając profil autorki na FB i jej bloga widzę, jak wiele swoich myśli i poglądów włożyła w usta Ludmiły. Moje postrzeganie świata jest podobne, więc z tym większą przyjemnością pochłaniam kolejne tomy Prowincji i cieszę się, że są książki opiewające życie w zgodzie z naturą, porami roku i samym sobą.

Obie książki bardzo polecam, a dla porządku podaję właściwą kolejność cyklu prowincjonalnego:
1. "Prowincja pełna marzeń"
2. "Prowincja pełna gwiazd"
3. "Prowincja pełna słońca"
4. "Prowincja pełna smaków"


5/6

6 komentarzy:

  1. W swojej biblioteczce posiadam wszystkie książki Kasi. Niesamowite klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam zamiar wszystkie skompletować, bo myślę, że do wielu z przyjemnością powrócę :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziw bierze, że jeszcze nic a nic Enerlich nie miałam w ręku!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za miłe słowa, które znalazłam dziś na blogu! Serdeczności... Katarzyna Enerlich

    OdpowiedzUsuń
  5. chcialam wypożyczyć ale może uda mi się kupić bo zapowiada się ciekawie, lubię takie klimaty...

    OdpowiedzUsuń
  6. Klimaty w książkach pani Katarzyny wspaniałe , ale sama pani Kasia jest taka jak jej ksiażki. Piękna , miła, spontaniczna, otwarta na innych- wiem to, bo była gosciem biblioteki w Kętach.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...