Kilka tygodni temu w moje ręce trafiły dwie książki Katarzyny Enerlich, które od dawna chciałam przeczytać, po pierwsze po to żeby kontynuować pozytywne wrażenia jakie miałam po lekturze "Prowincji pełnej gwiazd", a także po to żeby wrócić do początków prowincjonalnego cyklu. Jednym słowem wypożyczyłam z biblioteki "Prowincję pełną marzeń"- cz. 1. oraz "Prowincję pełną słońca" - cz. 3.
Żeby choć trochę trzymać się chronologii zaczęłam od "Prowincji pełnej marzeń" i choć potraktowałam ten tom retrospektywnie, to i tak z wielką przyjemnością przypomniałam sobie ten cudowny mazurski klimat książek Katarzyny Enerlich. W "Prowincji pełnej marzeń" poznajemy Ludmiłę, która jako dobrze zapowiadająca się dziennikarka lokalnej gazety podejmuje nierówną walkę z nowym szefem, przeżywa zauroczenie pewnym Niemcem, a także próbuje ułożyć sobie życie z redakcyjnym kolegą. Życie przynosi jej różne niespodzianki - zarówno dobre jak i złe. Sporo w tym tomie ciekawej, często tragicznej historii Mazur.
W "Prowincji pełnej słońca" Ludmiła jest już właścicielką domu na mazurskiej wsi, uprawia ogródek pełen warzyw, kwiatów i ziół, opiekuje się malutką córką Zosią i zupełnie niespodziewanie przeżywa pewną osobistą tragedię. Pewnego dnia Martin postanawia opuścić żonę i córkę, mówiąc:
"- Zostawmy to na razie....
- Co? - Nie wiedziałam, o czym mówi.
- Nas." (s. 18.)
Z konieczności podreperowania domowego budżetu i pozbierania myśli i poskładania życia na nowo, wyjeżdża do Włoch aby pracować w nadadriatyckim pensjonacie, należącym do Polki Miriam. Tam poznaje Aminę, ofiarę marokańskiego muzułmańskiego porządku świata, której losy na długo splotą się z losami Ludmiły. Gdy Amina zdecyduje się uciec od męża tyrana to właśnie Ludmiła (wraz z Miriam) będzie główną organizatorką tej eskapady.
Miło było powrócić na Mazury, do Ludmiły, jej przyrodniej siostry Hanki,
Martina i innych mniej lub bardziej sympatycznych bohaterów.W książkach Katarzyny Enerlich jest coś tak miłego, kojącego i prawdziwego, że oderwać się od nich nie sposób. Podglądając profil autorki na FB i jej bloga widzę, jak wiele swoich myśli i poglądów włożyła w usta Ludmiły. Moje postrzeganie świata jest podobne, więc z tym większą przyjemnością pochłaniam kolejne tomy Prowincji i cieszę się, że są książki opiewające życie w zgodzie z naturą, porami roku i samym sobą.
Obie książki bardzo polecam, a dla porządku podaję właściwą kolejność cyklu prowincjonalnego:
1. "Prowincja pełna marzeń"
2. "Prowincja pełna gwiazd"
3. "Prowincja pełna słońca"
4. "Prowincja pełna smaków"
5/6
W swojej biblioteczce posiadam wszystkie książki Kasi. Niesamowite klimaty.
OdpowiedzUsuńJa mam zamiar wszystkie skompletować, bo myślę, że do wielu z przyjemnością powrócę :))
OdpowiedzUsuńDziw bierze, że jeszcze nic a nic Enerlich nie miałam w ręku!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa, które znalazłam dziś na blogu! Serdeczności... Katarzyna Enerlich
OdpowiedzUsuńchcialam wypożyczyć ale może uda mi się kupić bo zapowiada się ciekawie, lubię takie klimaty...
OdpowiedzUsuńKlimaty w książkach pani Katarzyny wspaniałe , ale sama pani Kasia jest taka jak jej ksiażki. Piękna , miła, spontaniczna, otwarta na innych- wiem to, bo była gosciem biblioteki w Kętach.
OdpowiedzUsuń