niedziela, 10 lutego 2013

Książka doskonała :)

Czy zdarzyło się Wam kiedyś, że wypożyczyliście książkę z biblioteki, a potem walczyliście z obrazoburczą myślą o tym, żeby nigdy, przenigdy nie oddać tej książki???
Jeśli tak to z pewnością zrozumiecie moje rozterki, bo oto na bibliotecznej półce znalazłam książkę doskonałą pod każdym względem. Mądrą, poruszającą i napisaną tak, że dech zapiera z wrażenia. Na szczęście, owa książka jest dostępna w sprzedaży, więc po prostu odżałuję te 60 zł i kupię ją i nikomu nie pożyczę ;). 
O czym i o kim mowa??



Sandor Marai - "Dziennik (fragmenty)"
Przekład: Teresa Worowska
Wydawnictwo: Czytelnik
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2007












 Od razu zaznaczam, że nie przeczytałam tej książki do końca. Ba! Nie przeczytałam nawet połowy. Przez długie miesiące mam zamiar czytać fragmenty i zachwycać się pięknym językiem, trafnością spostrzeżeń, erudycją i kulturą autora. W Posłowiu  Teresa Worowska pisze: "O wartości każdej karty "Dziennika" stanowi ranga autora, jego kultura, wykształcenie i oczytanie, horyzonty, niestereotypowy punkt widzenia, refleksyjność, umiejętność analizy i frapującego formułowania wniosków oraz pełnych elegancji i humoru, to znów ironicznych sentencji, a przede wszystkim rzadka zdolność do dostrzegania i celnego nazywania istoty wydarzeń. Marai przenikliwie i krytycznie rozgląda się po świecie, w którym panuje głęboki kryzys, ale notuje nie jego objawy, lecz istotę zmian, których są one sygnałem. Za warte zapisania uważa przede wszystkim wydarzenia umysłowe; rzeczywistość tylko o tyle, o ile jest ich pretekstem." (s. 619)

Wszystkie dzienniki autora zostały wydane m.in. na Węgrzech i składają się z sześciu tomów. Polskie wydanie jest zaledwie niewielką częścią wszystkich zapisków, a wyboru dokonała wspomniana już Teresa Worowska. Zwraca ona uwagę, że "Dziennik" jest [...] dokumentem nieprzerwanego dialogu z kulturą i wzrostu duchowego. Jednocześnie zaś kroniką narastającego i nieuleczalnego rozczarowania społeczeństwem i dobrowolnej izolacji autora. (s. 619).
Zapiski te powstawały z myślą o publikacji i mało w nim jest wątków osobistych. Sferę prywatną Marai starał się chronić i pisał o niej tyko wtedy, gdy było to naprawdę konieczne. W związku z tym wiele faktów z jego życia pozostaje nieznanych. Wiadomo, że w 1948 wyjechał z Węgier z żoną i ośmioletnim adoptowanym synkiem Janosem. Do 1952 Márai mieszkał we Włoszech, potem przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, gdzie w Nowym Jorku pracował w Radiu Wolna Europa. W 1956, na wieść o wybuchu powstania przyleciał do Europy, ale w Monachium zdążył jedynie nagrać monologi uciekinierów na taśmę magnetofonową. W 1968 przeszedł na emeryturę i przeprowadził się do Włoch, do Sorrento. W 1980 wrócił do USA i do śmierci mieszkał w San Diego w Kalifornii (pl.wikipedia.org.) 


Pozwólcie, że oddam głos autorowi, bo żadne moje słowa nie oddadzą jego wielkości i talentu.

Na początek kilka zapisków autora na temat aktualnie czytanych lektur:
"Dostojewski tak mnie męczy, jakbym się zamknął w jednym pokoju z szaleńcem, ale takim szaleńcem, który może kiedyś zostanie ogłoszony świętym. Nie mogę pogodzić się z tym, że perspektywą człowieka jest ta organiczna bezkresność, jestem Europejczykiem, ufam raczej miarom i danym kartograficznym." (s. 11)

"Robespierre Sieburga. Ciekawy wybór tematu: pisać o kimś, kogo wyrzekł się własny naród i ludzkość. Pisać o kimś, o kim nie możemy powiedzieć nic dobrego. We wstępie autor broni samego siebie, a nie swego bohatera. Ale ani tematu, ani bohatera nie wybiera się przypadkiem." (s. 27)

"Przed snem, na chybił trafił, po długiej przerwie znów Proust. Zacząłem czytać roztargniony, nieuważny i nagle porwała mnie tajemna siła, która skomponowała to dzieło. Bo naprawdę boskiej siły było potrzeba nie tylko do stworzenia kameralnego klimatu powieści, lecz i do jej rozmiarów, do surowego materiału, do tych milionów liter. To tempo potrafiła wytrzymać nie tylko cudowna, wrażliwa dusza Prousta, lecz także jego słabe, chore ciało. W takich chwilach zawsze ogarnia mnie wstyd. Nie ma usprawiedliwień - choroba, wojna światowa - wszystko to nieważne, gdy wzywa nas obowiązek pracy. Proust jest tego najlepszym przykładem; a ilu jeszcze innych..." (s. 40)

"W nocy czytam Baudelaire`a i całkowicie zanurzam się w jego świecie. Słowa, ich brzmienie, obrazy przenikają moją świadomość, jakbym wdychał aromatyczny dym, który oszałamia i wywołuje cudowne wizje ... Zamroczyło mnie." (s. 43)

Refleksje dotyczące kondycji człowieka i świata:
"Człowiek nie ma prawdziwego talentu do radości. Nawet największa radość zdumiewająco prędko kwaśnieje, jełczeje. Człowiek potrafi radować się jedynie przez krótki czas; ale ma nieskończony talent do bólu: wytrzymuje go niemal bez ograniczeń." (s. 45)

"Łacina była ostatnią klamrą, która spinała europejską kulturę w duchową jedność. Ta klamra pękła: rozłamały ją narodowe ambicje. Bez wspólnego języka nie ma Europy, są jedynie narody, które nienawidzą się nawzajem w czterdziestu językach." (s. 37)

"Mój mądry, stary przyjaciel, który udaje sprzedawcę kwiatów, powiedział dziś z rozmarzeniem w winiarni, gdy popijaliśmy : "Szczęście jest niebezpieczne. Nie wolno się nim nasycać. Tylko smakować, powoli, po kropelce." (s. 131)



Polecam tę książkę gorąco. Jak żadną inną !!!
Jestem tak zachwycona "Dziennikiem" jak tylko można zachwycać się lekturą. Nigdy wcześniej nie zużyłam tylu samoprzylepnych karteczek do zaznaczania ważnych fragmentów podczas czytania i z pewnością jeszcze wielokrotnie będę zasypywać Was cytatami z tego wybitnego dzieła.

 6/6

źródło zdjęcia: http://payingattentiontothesky.com/

18 komentarzy:

  1. Czytałam i też byłam "Dziennikiem" zachwycona. Zresztą cała twórczość jest warta uwagi. Ja podczytuję sobie stale "Niebo i ziemię" oraz "Księgę ziół".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nutta, to właśnie u Ciebie chyba po raz pierwszy przeczytałam o "Dzienniku" i postanowiłam go przeczytać. Liczyłam, że mnie zachwyci, ale nie sądziłam, że to aż taki kaliber!! Pozdrowienia :)

      Usuń
  2. Rzadko czytam taką literaturę, a przyznam szczerze,że nigdy o autorze nie słyszałam. Ale muszę też przyznać, że jestem ciekawa co tam znajduje się takiego fantastycznego, więc pewnie kiedyś się pokuszę. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skuś się, skuś :) To nie jest książka do szybkiego przeczytania. Nią należy się delektować i odkrywać wielkość pisarza :)

      Usuń
  3. Kiedyś trafiłam w hipermarkecie na tą książkę za... 10 zł. I jak głupek ostatni stwierdziłam, że muszę walczyć z zakupoholizmem książkowym i odmówić sobie tego. A potem i tak kupiłam za 60 zł. na prezent dla koleżanki. I tak powalczyłam z zakupoholizmem - do dziś sobie nie mogę wybaczyć :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, nawet mi nie mów o takich rzeczach. Ileż książek ja ominęłam w ten sposób, bo żal mi było 10 czy 20 zł ;)
      No, ale jak pisałam, teraz gotowa jestem wydać nawet 60 zł, byleby mieć swój egzemplarz.

      Usuń
  4. Rewelacyjne cytaty! Jeśli jeszcze nie czytałaś, bardzo polecam też "Księgę ziół"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Księgi ziół" nie czytałam. Przeczytam na pewno. Najgorsze, że w bibliotekach większość książek tego autora, to wydania jakiegoś księgarza-sadysty. Czcionka tak mała, że z lupą pewnie ciężko czytać.

      Usuń
  5. Zabiję, zamorduję...Ale kusisz...zapisuje sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morduj! Dla "Dziennika" warto się poświęcić ;))

      Usuń
  6. A niech Cię! Po tych cytatach widzę, że na prawdę warto. Idę jej poszukać w necie może znajdę jakąś w dobrej cenie chociaż na rewelacyjnych lekturach nie powinno się oszczędzać.

    W ogóle ostatnio b. polubiłam dzienniki.

    Miałam tak raz z lekturą, której nie chciałam oddać.. , bo nawet nigdzie nie można jej nabyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już szukałam, ale różnice w cenach niewielkie. Za to w Dedalusie znalazłam kilka innych książek Marai`a (Marai`ego?? - jak odmienić to nazwisko??) w dobrych cenach.

      Usuń
  7. Nie czytałam jeszcze Dzienników Maraia, ale sam pisarz jest mi szalenie bliski. Czytałam między innymi Żar i Dziedzictwo Estery i oba tytuły polecam. Ostatnio przeczytałam "W podróży" i to jest cudowna książka i język taki, że nie można wyjść z zachwytu. To pozycja konieczna!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam zamiar przeczytać wszystko co tylko wpadnie i w ręce. "W podróży" też mam w planach :)
      No właśnie ten język .... mistrzostwo !!!

      Usuń
  8. Doskonale Cię rozumiem.Ja właśnie czytam "Księgę ziół" tego samego autora. Proces trwa już drugi tydzień. Jestem tak zachwycona sposobem pisania, że dawkuję sobie przyjemność z każdej przeczytanej strony:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to!! Są książki, które należy sobie dawkować i delektować się każdym zapisanym w nich słowem :)

      Usuń
  9. Oooooooo! cóż za książka! muszę koniecznie ją zdobyć! takie uczucia to miałam z Dziennikami Iwaszkiewicza, które miałam pożyczone z biblioteki, więc doskonale cie rozumiem :) miałam nawet plan uprowadzenie jej w porozumieniu z poprzednią bibliotekarką, która odchodziła na emeryturę, ale uznałam, że kradzież to jednak kradzież :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak dla ścisłości: sześciotomowe węgierskie wydanie "Dzienników" to baaaaaaardzo zawężony skrót dokonany przez Marai'a (mowa o tym w posłowiu do polskiego wydania). Potem wyszło uzupełnienie, też wybór autora, pt. "Zapiski wyłączone" (Ami a naplóból kimaradt), a od 2006 roku (tego już w polskim wydaniu nie ma, bo nie mogło być) Węgrzy wydają pełny tekst pod tytułem "Pełne dzienniki" (Teljes napló) w tempie 1-2 tomów rocznie. Nie wiem tylko czy w ogóle można mówić o pełnym tekście, skoro sam Marai zniszczył sporą część zapisków, pisze o tym w "Dziennikach". To pełne wydanie ma już 15 tomów, na razie ukazały się zapiski do 1973 roku włącznie, a Marai prowadził zapiski do końca życia. Trochę więc jeszcze przed nami... pewnie jakieś 3 tomy, bo niestety w późniejszych latach pisał coraz mniej....
    Entuzjastyczne opinie o "Dziennikach" podzielam. Czytałem je w oryginale, jest jeszcze lepiej niż w tłumaczeniu p. Worowskiej, chociaż jest ono mistrzowskie, samo w sobie wielkie dzieło.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...