piątek, 20 kwietnia 2012
"Światło na śniegu" - Anita Shreve
Tak się zdarzyło, że potrzebowałam książki o niewielkiej objętości, interesującej, ale jednocześnie takiej, która nie będzie wymagała ode mnie zbyt dużego skupienia. Wybór padł na "Światło na śniegu" Anity Shreve.
Anita Shreve jest znaną amerykańską pisarką powieści popularnych, obyczajowych, ale umieściłabym ją w jednym rzędzie bardziej z Jodi Picoult niż z Victorią Holt czy innymi przedstawicielkami "chick lit". Jej najbardziej znaną powieścią jest "Żona pilota", natomiast moją ulubioną jest "Trudna miłość", o której pisałam tutaj.
New Hampshire (stan na północno-wschodnim wybrzeżu USA, blisko granicy z Kanadą), zima. Robert Dillon wraz z Nicky - 12-letnią córką wybrali się na spacer po lesie. Nagle słyszą dziwne kwilenie, podejrzewają że odgłosy pochodzą od jakiegoś zagubionego kota, ale szybko odkrywają prawdę. Na śniegu, w śpiworze leży noworodek. Zabierają dziecko do szpitala, zostają przesłuchani na lokalnej komendzie i mimowolnie zostają zaangażowani w sprawę. Nie wiadomo kto jest matką dziewczynki, skąd wzięła się w mroźny wieczór w lesie. Policja wszczyna śledztwo i prawda powoli wychodzi na jaw. Ale zanim to się stanie, rodzina Dillonów będzie musiała zmierzyć się z duchami przeszłości.Od dwóch lat żyją w domu na odludziu. Wcześniej mieszkali w Nowym Jorku i wiedli zupełnie inne życie. Jakie? Wolałabym nie zdradzać, bo fakty z ich przeszłości ujawniane są w powieści stopniowo, niemalże do ostatnich stron. Powiem tylko tyle, że pewne tragiczne okoliczności zmusiły ich do szukania nowego miejsca do życia. Kilka dni po znalezieniu dziewczynki na progu domu Roberta i Nicky, (a może powinnam pisać Nicky i Roberta - bo to dziewczynka jest narratorką) staje Charlotte - matka noworodka, a jej pojawienie się spowoduje wiele zmian.
Lubię powieści Anity Shreve, bo oprócz ciekawej historii, zawsze zawierają element psychologicznej analizy postaci i poruszają problemy społeczne. I choć uważam, że w pewnych warstwach ta powieść jest trochę słabsza od wcześniejszych to i tak jest warta uwagi.
Największe zastrzeżenia mam do postaci Nicky, która pomimo młodego wieku, jest niezwykle mądra i tak wiele rozumie, a za chwilę wydaje się strasznie dziecinna. Być może mój osąd wynika z tego, że nie znam zbyt wielu 12-latek?
Niemniej powieść "Światło na śniegu" jest bardzo poruszająca i choć bohaterowie są raczej skryci, to i tak pełno w niej emocji. Problem porzucenia na niechybną śmierć niemowlęcia, uczucia młodej dziewczyny, która zostaje matką, ocena sytuacji przez ojca Nicky, który sam wiele przeżył ... momentami ta historia wydawała mi się strasznie smutna i wstrząsająca. I mogę sobie tylko wyobrazić jakie emocje podczas lektury towarzyszą kobietom, które same są matkami.
Generalnie polecam i jestem pewna, że ta powieść znajdzie wielu zwolenników :))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brzmi ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńnie słyszałam ani o tej pozycji ani o tej autorce, trzeba nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńA to ciekawe, czasem szukam właśnie takich lżejszych pozycji - wpiszę sobie "Światło na śniegu" na listę ;)
OdpowiedzUsuńPolecam, zwłaszcza że Anita Shreve ma duuuuże grono czytelników na całym świecie. Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuń