"Miłość i zdrada z punktu widzenia mężczyzny. Opowieść o uczuciu, które nie ma prawa istnieć, a zarazem analiza struktur społecznych ograniczających wolność człowieka, wikłających go w role, których nie jest w stanie wypełnić. Bruksela. Miasto władzy, wielkiej polityki i układów, miasto gdzie krzyżują się drogi wszystkich narodów kontynentu. Ona – Megi. Polska prawniczka, robiąca karierę w Komisji Europejskiej. Piękna, inteligentna kobieta, za którą mężczyźni oglądają się na ulicy, matka dwójki wspaniałych dzieci. On – Jonathan. Mąż, pisarz. Zajmuje się domem. Męski odpowiednik Anny Kareniny, rozdarty między miłością do rodziny a gwałtowną namiętnością do innej kobiety. Ta druga – Andrea. Narzeczona szefa Megi. Ambitna dziennikarka telewizyjna. Piękna, zmysłowa, uwodzicielska. Spotyka się z Jonathanem w kościołach, do których w świeckiej Brukseli nikt nie chodzi. Plebanek opowiada o zmaganiu z wymykającym się spod kontroli uczuciem, wyrzutach sumienia, lęku przed ranieniem bliskich. Bez pruderii pisze o seksie, otwarcie stawia pytania o miłość, pożądanie i wierność."
"Nielegalne związki" to kolejna bardzo dobra książka, którą udało mi się przeczytać w ostatnim czasie i mam wrażenie, że przytoczony powyżej opis z obwoluty książki nie jest w stanie nawet w małym procencie przekazać uczuć i emocji w niej nagromadzonych. Dla mnie była to książka magnetyczna i przyciągająca, która totalnie zawładnęła moimi myślami. Ciekawa byłam co dalej i jak zakończy się ta namiętna historia. Nie oczekiwałam happy-endu, po prostu chciałam wiedzieć jak autorka poprowadzi tę historię. I wcale nie przeszkadzało mi, że nie polubiłam Jonathana, że wkurzało mnie to jego rozchwianie, niezdecydowanie z kim chce być, tłumaczenie przed samym sobą, że przecież postępuje dobrze, bo zarówno żonie jak i kochance daje część siebie (więc powinny być zadowolone). Nie chcę go oceniać, bo wiem że takie historie zdarzają się od zarania dziejów i zdarzać będą. Zawsze będą też takie żony jak Megi i takie "te drugie" jak Andrea. "Nielegalne związki" to nie jest zwykły romans. Autorka postanowiła wczuć się w myśli i uczucia mężczyzny. Czy to jej się udało? Nie wiem. Należałoby zapytać jakiegoś mężczyznę. Wiem tylko, że mnie to przekonało. To obsesyjne, kompulsywne myślenie o Andrei, zmiany nastrojów, wyczekiwanie na smsy i ukradkowe spotkania. Myślę, że zakochany mężczyzna może tak funkcjonować. No i ten język - dosadny, erotyczny. Podoba mi się takie nazywanie rzeczy po imieniu.
Słuchałam audiobooka. Głos lektorki, Olgi Miłaszewskiej - niski i lekko zachrypnięty - był świetnym dopełnieniem tej historii. Nie wiem czy książka podobała by mi się równie mocno, gdybym sama ją czytała.
Wczoraj przyniosłam z biblioteki "Przystupę" Grażyny Plebanek. Zastanawiam się czy jest równie dobra, bo "Nielegalnym związkom" daję ...
Wg mnie Przystupa jest jeszcze lepsza :-)).
OdpowiedzUsuńO! Czyli dobrze zrobiłam, że ją pożyczyłam :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Grażyna Plebanek to - moim zdaniem - jedna z najlepszych polskich pisarek. Dla mnie to też było odkrycie :)
OdpowiedzUsuńPolecam jeszcze "Dziewczyny z Portofino" autorki.
OdpowiedzUsuńPoluje na nie w bibliotece:-) A "Dziewczyny z Portofino" mam na audiobooku.
OdpowiedzUsuńKończę właśnie "Przystupę" i jestem zdziwiona, że do tej pory nie odkryłam tej pisarki. Kiedyś, kilka lat temu czytałam jedną z jej książek (niestety nie pamiętam jaką - być może były to właśnie "Dziewczyny z Portofino"), ale najwyraźniej nie był to ten czas, bo nie zapamiętałam nic z tamtej lektury.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :))
czytała jakiś czas temu,a le pamiętam, że mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńMam tą książkę na półce. Musze się w końcu za nią wziąć!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie jest ona nudnawa i o niczym. nie wiem dlaczego nie przypadła mi do gustu, jednak jest w niej coś odpychającego. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń