Lisa Jewell należy do tych współczesnych pisarek, których proza nigdy mnie zawiodła. Mimo, że jej książki należą do kategorii lekkich i przyjemnych, to czytając je nigdy nie mam poczucia zmarnowanego czasu. Wręcz przeciwnie - jej książki zawsze dostarczały mi mnóstwo pozytywnych emocji.
W przypadku książki "Prawdziwa historia Melody Browne" było podobnie, choć początki nie były łatwe. Niewiele brakowało a rzuciłabym książkę po mniej więcej 30 stronach, ale poczucie że dalej musi być tylko lepiej, nie pozwalało mi tego zrobić. Na szczęście intuicja mnie nie zawiodła. Powodem tej początkowej niechęci była główna bohaterka - bezbarwna, nijaka, nie wzbudzająca żadnych emocji. Dziwiło mnie to, bo bohaterowie powieści L. Jewell zazwyczaj są bardzo sympatyczni i zapadający w pamięć. Szybko jednak okazało się, że w przypadku tej postaci był to zabieg celowy, mający pokazać przemianę Melody. Przemianę z dziewczyny bez przeszłości i korzeni, w osobę która wie skąd pochodzi i dokąd zmierza.
Opis z okładki:
Gdy Melody Browne miała dziewięć lat, w pożarze straciła dom, a wraz z nim wszystkie zabawki, zdjęcia i pamiątki. Ogień zniszczył nie tylko jej skarby dzieciństwa, wraz z nim przepadły wszystkie wspomnienia - Melody nie pamięta niczego do dnia swoich dziewiątych urodzin.
Teraz ma około trzydziestki, mieszka w mieszkaniu komunalnym w Londynie ze swoim siedemnastoletnim synem. Nie odwiedziła rodziców, odkąd opuściła dom w wieku piętnastu lat. Melody wybrała własną drogę i stara się być szczęśliwa na tyle, na ile to możliwe.
Pewnego dnia zdarza się coś niezwykłego. W trakcie seansu hipnotyzerskiego na scenie traci przytomność - a kiedy dochodzi do siebie, zaczyna jednocześnie odzyskiwać pamięć. Początkowo wspomnienia nic dla jej nie znaczą, ale powoli, dzień po dniu, składa po kawałku prawdziwą wersję wydarzeń ze swego dzieciństwa.
Trafia do miejsc, które nagle okazują się dziwnie znajome, spotyka ludzi, którzy ją pamiętają i w jakiś sposób byli częścią jej życia. Jednakże z każdym pytaniem pojawia się coraz więcej tajemnic, a każda rozwiązana z trudem zagadka prowadzi do następnej. Melody zaczyna się zastanawiać, czy kiedykolwiek uda jej się poznać prawdę o sobie samej...
Od siebie dodam tylko tyle, że Melody jako kilkulenia dziewczynka przeżyła śmierć młodszej siostry i rozstanie rodziców. Ojciec założył nową rodzinę, a matka zamieszkała w swoistej komunie i nigdy nie poradziła sobie ze stratą dziecka. W efekcie główna bohaterka musiała dorosnąć szybciej niż inne dzieci. Musiała być mądra, odważna, zaradna i musiała opiekować się matką. A i tak nie była w stanie zapobiec temu co miało nastąpić.
"Prawdziwa historia Melody Browne" jest naprawdę wciągającą i wzruszającą historią, choć jak to u Lisy Jewell bywa, na swój sposób optymistyczną. Ośmielę się stwierdzić, że to pierwsza tak poważna książka w dorobku autorki, pierwsza traktująca o tak trudnym dramacie rodzinnym.
Polecam tę książkę każdemu kto lubi ciekawe, zajmujące i dobrze napisane historie. Zapewniam, że przez 365 stron nie będziecie się nudzić.
Inne książki Lisy Jewell:
Autorki zupełnie nie znam, dlatego czas chyba to zupełnie zmienić :-)
OdpowiedzUsuńWarto przeczytać choć jedną książkę Lisy Jewell, żeby przekonać się jak ona pisze. Myślę, że będzie to lektura dobra na wakacje, kiedy słoneczko przygrzewa i człowiek ma ochotę na jakąś miłą i niezobowiązującą lekturę i która nie wywołuje bólu zębów od nadmiaru słodkości i infantylności.
UsuńPozdrowienia :)
Tez bardzo lubię ta pisarkę, głównie za "Ulicę marzeń 31". Na półce już czeka "Gwiazda jednego przeboju", zachomikowana na czasy, kiedy taka ciepła lektura się przyda. :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie "Ulicę Marzeń 31" mam jeszcze na nieprzeczytanej półce. Czeka sezon działkowo - balkonowy :)
UsuńPozdrówka :)