Dawno nie pisałam, ale wszystkiemu winien mój urlop ... troszkę..... i główny powód mojej nieobecności ......nowy członek rodziny. Pojawił się "ni z gruszki, ni z pietruszki". Pewnego dnia mój szwagier znalazł go na ulicy. Kotek (ma około roku) łasił się do ludzi i prosił o jedzenie, a że był strasznie wychudzony i zabiedzony więc szwagier zabrał go ze sobą i tak oto znalazł się u mnie. Kotek otrzymał imię Tymianek i od ubiegłego tygodnia dzielnie i cierpliwie poddaje się wszelkim zabiegom leczniczym. A leczyć było co, oj było!! Na szczęście wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy wyrzucają zwierzęta. Biorą gdy są malutkie i słodkie, a potem przychodzą wakacje i zwierzę zaczyna przeszkadzać. Wtedy bierze się takiego osobnika i fiuuuu za drzwi. To oczywiście tylko jeden ze scenariuszy, a bywają jeszcze gorsze. A przecież kot czy pies, który wychował się w domu, nie poradzi sobie sam. Bo jak ma znaleźć sobie jedzenie gdy nigdy tego nie robił? Jak ma przeżyć gdy nie zna zagrożeń, które na niego czekają?
Tymianek jest właśnie takim wyrzuconym kotem. W okolicy nie znaleźliśmy ani jednego ogłoszenia osoby szukającej zguby, mimo że kot jest na pewno domowy. Nasz weterynarz twierdzi, że stan jego zdrowia sugeruje, że mógł błąkać się przez 4 - 5 tygodni.
Teraz kot nabiera sił i każdego dnia staje się bardziej aktywny i weselszy. Bardzo szybko dogadał się z psami i już nie planuje zmiany adresu.
Mam nadzieję, że moje życie wkrótce wróci do normy i znowu będę mogła czytać dużo więcej niż obecnie :))
A Tymianek wygląda tak (choć na żywo jest dużo szczuplejszy niż na zdjęciu).
ŚLiczne kocię :) Ma piękne umaszczenie, jest po prostu uroczy. Masz rację. Ja także nigdy nie pojmę chamstwa, głupoty i takiej nieodpowiedzialności... I nie zrozumiem jak można wyrzucać z domu oswojone zwierzę. Tak jak mówił Mały Książę "jesteś odpowiedzialny za to, co oswoisz". Ludzie są okrutni, w głowie mi się nie mieści kto może robić takie rzeczy. Jak ktoś nie jest zdecydowany w 100%, to nie powinien brać do siebie zwierzęcia.
OdpowiedzUsuńMasz dobre serce, że przygarnęłaś taką biedną istotkę :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście Tymianek szybko dochodzi do siebie, a ja coraz bardziej się cieszę, że ktoś go wyrzucił, bo dzięki temu mam takiego fajnego kota :)).
OdpowiedzUsuńWitaj! Trafiłam do Ciebie przez Anetę. Jak w jej liście blogów dojrzałam zdjęcie kota nie mogłam nie kliknąć. No i jestem.
OdpowiedzUsuńTymianek jest uroczy. To jest naprawdę wspaniałe co zrobiłaś. Dzięki Tobie i Twojemu szwagrowi kociak będzie miał swój dom. Więcej takich ludzi jak Ty i świat będzie lepszy.
Ne mogę zrozumieć jak można wyrzucić zwierzę z domu, by tak się błąkało. Tylko ludzie potrafią być tak okrutni.
Myślę, że będę tu do Ciebie zaglądać, bo oprócz książek łączy nas także miłość do zwierząt. Piszesz, że masz jeszcze psy. To wspaniale! Ja nie wyobrażam sobie domu bez milusińskich. Mamy dwa psy i trzy koty i wszystkie są przygarnięte, każdy ma swoją historię mniej lub bardziej smutną - tak jak Twój Tymianek.
Uściskaj go ode mnie, podrap za uszkiem. Niech się dobrze chowa.
Pozdrawiam Balbina - również miłośniczka psów i kotów.
Balbino, bardzo dziękuję za ten wpis :)) Mam nadzieję, że tak po prostu miało być. Od jakiegoś czasu myślałam sobie, że będę miała kota, ale tylko takiego który będzie mnie potrzebował, któremu uratuję życie. I oto jest!! Gdy to piszę, Tymianek ułożył się na kanapie pomiędzy sukami i mruczy zadowolony. Jedna z tych suk też jest znajdą, prawdopodobnie została wyrzucona z samochodu. A się cieszę, że ją znalazłam, bo jest najsłodszą i najcudowniejszą Sesją na świecie :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)))
A mi smutno ostatnio, bo nie żyje moja ukochana sunia, która byłą ze mną przez ponad 9 lat. Cięzko się przyzwyczaić do tego, że nie ma już jej z nami.
OdpowiedzUsuńOj, wiem jak to jest. Ja już pożegnałam dwie swoje sunie. Szkoda, że zwierzęta żyją tak krótko :((
OdpowiedzUsuńTymianek, jakie fajne imię! Kociak piękny chociaż osobiście preferuję psy.
OdpowiedzUsuńU mnie mija już 3 rok od kiedy przygarnęłam młodziutką suczkę. Też z ulicy. A że to był maj (wyjątkowo upalny) to pies już prawie zdychał. Do domu niosłam ją na rękach bo sama iść już nie dała rady. No i oczywiście okazało się że też przez kogoś porzucona bo na szyi miała zawiązaną gumkę z napisem 'Sara ma imię'. Moja druga suczka przyjęła ją bez problemu i teraz obie są 'troszkę' spasione... :)
Piękny kot, ma prześliczne futro!
OdpowiedzUsuńPorzucanie zwierząt jest podłością, ale wyrzucanie ich na ulicę, w lesie etc. to szczyt wszystkiego. Tak trudno było oddać kota do schroniska lub TOZ-u, żeby miał jakieś warunki i większe szanse na znalezienie nowego domu?
Cieszę się, że Tymianek zyskał nową rodzinę :) Pozdrowienia dla kota!