niedziela, 17 lipca 2011

"Gorzkie cytryny Cypru" - Lawrence Durrell

Lawrence Durrell (nie mylić z jego młodszym bratem, Geraldem Durrellem) jest tym pisarzem, którego powieści mam na mojej "wish list" chyba od zawsze. Jest on autorem słynnego "Kwartetu aleksandryjskiego", o którym słyszałam wiele, ale nigdy nie widziałam. Moi sporo starsi znajomi, którzy Kwartet kiedyś czytali, na jego wspomnienie wydają przeciągłe "oooooo" co oznacza, że to naprawdę jest coś! Za rekomendację niech posłuży fakt, że ów "czteropak" był inspiracją do napisania "Gry w klasy" dla Julio Cortazara.
Tak więc czekam sobie spokojnie, że kiedyś, któreś wydawnictwo wznowi tę słynną powieść i wreszcie będę mogła ją przeczytać.
Póki co muszą mi wystarczyć "Gorzkie cytryny Cypru". Choć określenie "muszą wystarczyć" sugeruje, że ta książka jest kiepska. A wcale tak nie jest !!! Książka podobała mi się bardzo i myślę, że również ona była w pewnym sensie protoplastką wszystkich późniejszych książek tzw. "krajoznawczych" o autorze, który porzucił jakieś zaludnione, wielkie miasto i postanowił wyjechać na południe: do Prowansji, Toskanii czy innej malowniczej krainy. Lawrence Durrell był Anglikiem, ale urodził się w Indiach i większość swojego życia podróżował. Mieszkał we Francji, w Egipcie, na Rodos, czy właśnie na Cyprze. W "Gorzkich cytrynach Cypru" opisuje swój pobyt w tym kraju, ale może oddajmy mu głos, bo któż lepiej od autora umie opowiadać w swoim dziele:
"To nie jest książka polityczna, ale swego rodzaju impresja na temat nastrojów i atmosfery na Cyprze w trudnych latach 1953 - 1956.
Przyjechałem na wyspę jako osoba prywatna i zamieszkałem w greckiej wiosce Bellapaix. Na opisane tu późniejsze wydarzenia starałem się patrzeć oczyma gościnnych mieszkańców wioski. Mam nadzieję, że książka nie jest tylko nieudolnym peanem na cześć cypryjskich chłopów i tutejszego pejzażu [...].
Okoliczności sprawiły, że na życie codzienne Cypru i jego problemy mogłem patrzeć pod różnym kątem, ponieważ w czasie mojego pobytu imałem się rozmaitych zajęć: przez ostatnie dwa lata byłem nawet na wyspie urzędnikiem państwowym. Obserwowałem więc dramatyczny rozwój wydarzeń zarówno z wioskowej tawerny, jak i z rezydencji gubernatora. Bieg zdarzeń starałem się ukazać z osobistego punktu widzenia i oceniać w kategoriach ludzkich, nie zaś politycznych; chciałem wystrzegać się małostkowości, mam bowiem nadzieję, że książka będzie czytana jeszcze długo po odejściu w przeszłość obecnych nieporozumień, co prędzej czy później musi przecież nastąpić."
 Cóż mogę dodać? Jeśli podobały Wam się książki Petera Mayle`a czy Frances Mayes przeczytajcie koniecznie "Gorzkie cytryny Cypru" bo ta książka jest, według mnie, lepsza. Ciepła, mądra, momentami zabawna, momentami smutno - gorzka i skłaniająca do refleksji.
Naprawdę polecam !!

4 komentarze:

  1. Widzę że kolejna dobra książka do mojej długiej listy :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ mi narobiłaś apetytu na tego autora. Niesamowicie! Dopisuję do przedługiej listy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaintrygowałaś mnie tą recenzją :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :DD Dziękuję za komentarze. Przy okazji muszę Wam powiedzieć, że po przeczytaniu tej książki mam jeszcze większą ochotę na "Kwartet aleksandryjski", ale jego ceny na allegro są niebotyczne więc chyba dalej będę czekać na zmiłowanie jakiegoś wydawnictwa, które ponownie go wyda.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...