niedziela, 2 grudnia 2012

"Telefon od anioła" - Guillaume Musso




Jeszcze kilka lat temu wydawało mi się, że audiobooki i ja nigdy się nie spotkamy. No bo jak można czytać bez patrzenia na litery, bez przewracania kartek? A potem dostałam zlecenie, które uwięziło mnie przy komputerze na kilka miesięcy. Od długiego patrzenia w monitor bolały mnie oczy i nie miałam siły na czytanie. I wtedy po raz pierwszy sięgnęłam po audiobooka. Szybko okazało się, że to całkiem miła, choć zupełnie różna, forma obcowania z literaturą. Od tamtej pory chętnie słucham książek w formacie mp3, towarzyszą mi one podczas podróżowania do i z pracy, umilają służbowe przemieszczanie się między budynkami mojej firmy. Rzadko zdarza się żebym słuchała nagrania dłużej niż 30 minut, dlatego wybierając kolejne tytuły oczekuję, że spełni ono kilka moich wymagań:
- będzie to interesująca i wciągająca lektura, która zmotywuje mnie do porannego wstawania;
- będzie to książka, którą można w dowolnym momencie wyłączyć nie tracąc jednocześnie wątku;
- będzie czytana przez lektora z miłym i pasującym do treści głosem (zdarza się, że rezygnuję ze słuchania gdy lektor mi nie odpowiada).

Audiobook "Telefon od anioła" Guillaume Musso, którego ostatnio wysłuchałam, spełnia te wymagania w 100%. Akcja prowadzona jest bardzo sprawnie i wciąga właściwie od pierwszego rozdziału. Były dni kiedy słuchałam z wypiekami na twarzy i dwa razy wolniej przebierałam nogami, żeby jak najpóźniej dotrzeć do pracy i jak najszybciej dowiedzieć się co dalej.
"Historia zaczyna się w Nowym Jorku na lotnisku Kennedy'ego. Madeline i Jonathan nigdy wcześniej się nie spotkali. Ona jest paryską kwiaciarką, on - słynnym szefem kuchni. Mężczyzna właśnie stracił żonę oraz dorobek życia. Był właścicielem sieci restauracji, a teraz prowadzi skromne bistro we włoskiej dzielnicy San Francisco. Bohaterowie wpadają na siebie, biegnąc do wolnego stolika w zatłoczonym lotniskowym barze. W pośpiechu zbierają rozsypane na podłodze rzeczy. Po krótkiej sprzeczce każde idzie w swoją stronę. Gdy zdają sobie sprawę, że przez pomyłkę zamienili się telefonami komórkowymi, jest już za późno - dzielą ich tysiące kilometrów. Dość szybko ciekawość bierze górę nad dyskrecją. Pokusa, by przejrzeć zawartość cudzej komórki, jest zbyt silna. Jak dużo można dowiedzieć się o człowieku z małego telefonu? Czy oprócz intymnych zdjęć, e-maili i SMS-ów da się tam znaleźć inne interesujące informacje? Okazuje się, że tak. Ku swojemu zaskoczeniu paryżanka i Amerykanin odkrywają, że łączy ich mroczna tajemnica z przeszłości. ..."
"Telefon od anioła" to moje pierwsze spotkanie z książkami Guillaume Musso, wcześniej wiele dobrego na temat jego książek, przeczytałam na innych blogach (m.in. u Binoli). Jeśli pozostałe jego książki są równie dobre, to chętnie zapoznam się z nimi, bo chociaż jest to literatura popularna to przyzwoicie napisana, z ciekawymi postaciami (zwłaszcza Madeline, która od początku nie pasowała mi do typowego wizerunku kwiaciarki) i wciągającą historią. Jeśli historia jest dobra, a ta taka jest, to jestem w stanie wiele wybaczyć autorowi. W tym przypadku właściwie nic, poza pewnymi schematami i trochę nijaką postacią Jonathana, nie denerwowało mnie.  
Na zakończenie kilka słów o lektorze. Krzysztof Gosztyła jest popularnym lektorem audiooboków, czytał m.in słynną Trylogię Millenium, ale ja z książką przez niego czytaną zetknęłam się po raz pierwszy. Od razu znalazł się gronie moich ulubionych lektorów, bo cóż to było za czytanie !!! Ten głos, ta dykcja, ta umiejętność modulacji!! Krzysztofa Gosztyłę pamiętam, gdy z jakiegoś powszechnego czytania "Pana Tadeusza", kiedy to słuchałam urzeczona. Tak jest i w przypadku książki Musso. Przez większą część nagrania jest miło i przyjemnie dla ucha, ale kiedy trzeba potrafi huknąć jak z armaty, naśladować głos papugi lub dziewczyny mówiącej podczas szczotkowania zębów. Dla mnie rewelacja.

Podsumowując, książkę oceniam wysoko, bo zdecydowanie spełniła swoją rolę, a także zachęciła do sięgnięcia po kolejne książki Guillaume Musso i nagrania czytane przez Krzysztofa Gosztyłę.

Za możliwość wysłuchania audiobooka dziękuję platformie Audeo, a w szczególności pracującej tam Pani Ewie :)

5/6

14 komentarzy:

  1. Cieszę się, że książka Ci się spodobała :) Zgadzam się, że Madeline była barwną postacią. I oczywiście polecam pozostałe powieści Musso, ja się nie zawiodłam na żadnej.
    Co do audiobooków, to omijam je szerokim łukiem. Jestem typowym wzrokowcem i nie umiałabym się skupić na nagraniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka dni temu wypożyczyłam z biblioteki dwa kolejne tytuły Musso :)
      No właśnie, ja też jestem wzrokowcem, ale powieści o niezbyt skomplikowanej konstrukcji słucha mi się naprawdę dobrze.

      Usuń
  2. Jeszcze nigdy nie słuchałam audiobooka, wszystko jeszcze przede mną :) Książka wydaje się być ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, książka jest ciekawa i naprawdę wciąga. A co do audiobooków ... no ja się przekonałam, choć książki drukowanej nic nie zastąpi. Ale audiobooki przydają się wtedy, gdy czytanie jest utrudnione :)

      Usuń
  3. Nie znam tego autora, ale twoja recenzja brzmi zachęcająco. Muszę wkliknąć się do Audeo. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to też nowa postać, choć gdy zajrzałam na jego stronę to okazało się, że napisał już całkiem sporo :)

      Usuń
  4. Książkę chciałabym przeczytać, ale w formie papierowej, jakoś nie jestem przekonana do audiobooków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam ... niezależnie od formy. Myślę, że forma papierowa też by mi się podobała .... choć ten głos Krzysztofa Gosztyły :)).

      Usuń
  5. Ostatnio jak wybierałam audiobooka to zastanawiałam się nad tą pozycją, ale ostatecznie wybrałam coś innego ;p może następnym razem, skoro warto!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja polecam :)) Mam nadzieję, że Tobie też się spodoba :))

      Usuń
  6. Nie znam tego autora ale wiele dobrego czytałam o jego książkach, dlatego z chęcią sięgnę po którąś pozycję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym poznać prozę Musso (też się już sporo o nim naczytałam dobrego), ale w formie książkowej. Na audiobookach nie potrafię się skupić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobry lektor to podstawa - zły głos potrafi zepsuć całą przyjemność słuchania i samą książkę. Lektora, o którym piszesz, nie znam - albo nie kojarzę z nazwiska - za to bardzo mi się podobają audiobooki czytane przez niektórych aktorów i aktorki (ciekawie się przy tym porównuje tę samą książkę lub części serii czytane przez różne osoby - na przykład stare przygody Mikołajka w wykonaniu Ireny Kwiatkowskiej, pierwszy tom nowych w wykonaniu Jerzego Stuhra i drugi tom nowych czytany przez Macieja Stuhra. Każdy odczyt się broni i jest świetny, choć zupełnie inny).
    Bardzo lubię audiobooki, ale pod warunkiem, że już znam książkę - wtedy mogę ich słuchać wiele razy, jako powtórkę i odprężenie. Szczególnie książki dla dzieci :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam tą książkę w sklepie i 20 pierwszych stron przypadło mi o gustu. Szczególnie spodobał mi się cytat na Początku 1 rozdziału albo Prologu. Czy mógłby ktoś go podać? :) Byłabym baaardzo wdzięczna :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...