Tytuł: "Ogród wieczornych mgieł"
Autor: Tan Twan Eng
Tłumaczenie: Ewa Rajewska
Tytuł oryginału:"The Garden of Evening Mists"
Wydawnictwo: Znak Nova Litera
Data wydania: 2013
Z okładki:
Zmysłowa i intelektualna uczta, która uwiodła jurorów prestiżowej nagrody literackiej Man Booker Prize 2012.
Młoda kobieta, Yun Ling, nosi w sobie tajemnicę, przepełnia ją ból, z którym nie potrafi sobie poradzić. Aritomo jest wybitnym projektantem ogrodów, artystą, którego kunszt docenił sam cesarz Japonii. Przypadkowe spotkanie tej dwójki zmienia ich życie. Choć cenią sobie swoją samotność, rodzi się między nimi piękna, ale i krucha relacja. Początkowo niechętnie, potem z coraz większym zaangażowaniem, Aritomo wprowadza Yun Ling w wymagające skupienia arkana sztuki projektowania ogrodów. Czy to nieomal mistyczne zajęcie pozwoli Yun Ling pogodzić się z przeszłością? Czy można zakląć w harmonii ogrodu miłość, cierpienie i tęsknotę za najbliższą osobą? Znaleźć wyzwolenie? Piękna i zmysłowa historia Yun Ling i Aritomo, rozgrywająca się w egzotycznej scenerii Malezji, zabiera czytelnika w niezwykłą, porywającą literacką podróż przez czas, uczucia, historię.
Na "Ogród wieczornych mgieł" miałam ochotę jak tylko w zapowiedziach wydawniczych zobaczyłam przepiękną, nastrojową okładkę i nazwisko autora, które nic mi nie mówiło, ale którego pochodzenie (malezyjskie) zapowiadało oryginalną i ciekawą lekturę. Trochę też obawiałam się czy nie będzie to jakaś ckliwa, baśniowa historyjka.
Na szczęście nie. Książka jest wyjątkowa i pomimo pięknej okładki nie jest ani miła, ani słodka, raczej smutna i zapadająca w pamięć na długo. Tego jestem pewna. Jej akcja toczy się bardzo niespiesznie i nie da się jej czytać w pośpiechu i gwarze. Wymaga skupienia i ciszy, dopiero wtedy można docenić piękno języka i misterną konstrukcję książki. Losy głównych bohaterów są odkrywane przed czytelnikiem bardzo powoli, z niemalże chirurgiczną precyzją, a akcja nie jest ułożona chronologicznie.Obydwoje skrywają liczne tajemnice i niechętnie dzielą się swoimi przeżyciami. Dopiero wspólna, wielogodzinna praca w ogrodzie zbliża ich do siebie.
Ciekawe, zwłaszcza dla takiego "lajkonika" jak ja, jest tło historyczne tej powieści. Malaje, które najpierw były posiadłością brytyjską, później w czasie II wojny przeżyły okupację Japońską, w 1963 roku zostały przekształcone w Malezję. Historia tego regionu ma zasadnicze znaczenie dla losów głównych bohaterów, zwłaszcza dla Yun Ling, która wraz z siostrą Yun Hong kilka lat spędziła w japońskim obozie pracy. Niestety dla pozostałych więźniów, była jedyną ocalałą. Te traumatyczne przeżycia rzuciły cień na całe jej życie i nie pozwoliły o sobie zapomnieć. By uczcić pamięć o siostrze postanawia założyć japoński ogród, który był marzeniem Yun Hong. Żeby to zrobić potrzebuje pomocy japońskiego ogrodnika. Aritomo, były ogrodnik cesarza Japonii nie chce stworzyć takiego ogrodu, ale obiecuje nauczyć ją tej trudnej sztuki, żeby sama mogła to zrobić. W ten sposób Chinka i Japończyk rozpoczynają współpracę, przy okazji ucząc się wiele o sobie i znajdując swoiste ukojenie.
"....Ogród powinien docierać do głębi. Odmienić serce, zasmucić je, uszlachetnić. Jego rolą jest skłonić nas do zadumy nad przemijalnością wszystkiego, co nas otacza - mówię. Ten szczególny punkt w czasie, kiedy ostatni liść już-już ma opaść, gdy ostatni płatek już-już ma się osypać, ten moment zawiera wszystko, co w życiu piękne i bolesne." (s. 221)
Wady?
Są momenty, kiedy książka jest trochę przegadana i rozwlekła. Czasami nie rozumiałam jakimi ścieżkami Autor prowadzi czytelnika i dokąd zmierza ta historia. Ale tak naprawdę to tylko drobiazgi, bo książka jest napisana tak pięknym językiem, że właściwie żadna dłużyzna nie przeszkadza, jeśli tylko można dłużej delektować się misternością zdań w dobrym azjatyckim stylu.
Jeśli zdecydujecie się sięgnąć po "Ogród wieczornych mgieł" z pewnością miło spędzicie czas i poznacie historię regionu, z naszego punktu widzenia, bardzo egzotycznego, którego historia była niekiedy równie dramatyczna jak nasza.
Ze swojej strony bardzo polecam i daję tej powieści 5/6
Okładka rzeczywiście nastrojowa i przepiękna :). // Dostrzeżona przez Ciebie nadmierna rozwlekłość może być po prostu wynikiem różnicy kulturowej (azjatyckie narody często dostrzegają piękno w nadmiernym owijaniu w bawełnę ;).
OdpowiedzUsuńW sensie, że to co wg nas jest nadmierne pewnie wg nich jest całkiem normalne.
UsuńPewnie masz rację. My Europejczycy nie lubujemy się aż tak bardzo w długich, powoli opowiadanych historiach, jak Azjaci. Wiem, że to duży skrót myślowy, ale coś jest na rzeczy :)
UsuńTytuł obił mi się już o uszy, ale nie przykuł specjalnie mojej uwagi. Teraz jednak chętnie dam tej powieści szansę, chociażby ze względu na egzotyczne miejsce akcji :)
OdpowiedzUsuńTak bardzo polecam, zwłaszcza że autor jest Malezyjczykiem i jego czucie tego regionu i jego historii jest na pewno specyficzne. Myślę, że gdyby tę książkę napisał np. Amerykanin, nie byłaby ona już tak dobra i prawdziwa.
UsuńBardzo intrygująca. Z chęcią bym przeczytała:)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam. Naprawdę bardzo :)
Usuń