Tytuł: "Dziewczyna w błękitnej sukience"
Autor: Gaynor Arnold
Tłumaczenie: Julia Gryszczuk-Wicijowska
Tytuł oryginału:"Girl in a Blue Dress"
Wydawnictwo: Znak Nova Litera
Data wydania: 2012
Ach, jak mnie denerwowała ta książka i jak bardzo irytowali mnie główni bohaterowie, których nie mogłam polubić czy zrozumieć. A mimo to nie mogłam oderwać się od "Dziewczyny w błękitnej sukience" autorstwa Gaynor Arnold. Pewnie wielu z Was wie, że nie jest to taka zwyczajna historia, tylko zbeletryzowana - i jak mówi Padma (a ja jej wierzę) dosyć luźno potraktowana - biografia Karola Dickensa i jego żony. Autorka zmieniła nazwiska i imiona bohaterów i on nazywa się Alfred Gibson, a ona Dorothea.
Kiedy się poznają on jest młodym literatem - bardzo zdolnym, ale bez grosza przy duszy. Ona zaś młodziutką dziewczyną z bogatego domu - ładną i miłą, choć niezbyt bystrą. Widocznie takiej żony Alfred szukał, bo po krótkim narzeczeństwie młodzi pobierają się i przeprowadzają do pierwszego wspólnego domu. Na początku wszystko układa się bardzo dobrze, są szczęśliwi i zakochani. Z czasem jednak różnica charakterów uwydatnia się coraz bardziej i państwo Gibsonowie oddalają się od siebie. Dorothea jest zawsze zmęczona, w ciąży lub w połogu, a Alfred uwielbia towarzystwo i potrzebuje uznania innych ludzi. Lubi mówić o sobie Jeden Jedyny lub Wielce Poważany. Jego ciężka, codzienna praca nad tekstem przynosi efekty w postaci gromadzonego majątku, większych domów i większej liczby osób otaczającej pisarza. Tymczasem żona, która nie dorównuje mu intelektem czy swobodą konwersacji zaczyna ciążyć i przeszkadzać.
Nie wiem, które z nich irytowało mnie bardziej. Czy Dorothea - taka nijaka, bezwolna, mdła i wiecznie śpiąca i zmęczona, czy Alfred - postać bardzo skomplikowana. Z jednej strony zadufany pyszałek, karmiący się uwielbieniem tłumów, w domu zmieniający się w domu w nieprzyjemnego Pana Najmądrzejszego. Z drugiej człowiek niezwykle pracowity, utalentowany, potrafiący czarować otoczenie swoim humorem i miłym sposobem bycia.
Pomimo pewnych braków - jak choćby nie do końca przekonywujący rys charakterologiczny niektórych bohaterów, książka jest dobrze napisana, bardzo wciągająca i elektryzująca. Ciągle byłam ciekawa co dalej, jak też ułożyły się ich losy. Myślę też, na moją ocenę złożyła się także ciekawa konstrukcja tej powieści. Narratorką jest Dorothea, którą poznajemy w dniu pogrzebu słynnego męża. Jednak nie kroczy ona wraz z orszakiem pogrzebowym, tylko siedzi w swoim pokoju i gra na pianinie.
"Dziś jest pogrzeb mojego męża. W ostatniej drodze towarzyszy mu połowa Londynu, a ja siedzę sama w pokoju na piętrze. Przypuszcza, że powinnam szaleć ze złości, ale to Kitty przemierzała pokój nerwowym krokiem i gniewała się na mnie. "Nie mogą Ci zabronić - powtarzała co chwila. - Nie odważą się odprawić wdowy po nim". Miała oczywiście rację. Gdyby się tam pojawiła, musieliby uznać moje prawa i zaciskając zęby, robić dobrą minę do złej gry. Nie mogłam się jednak zmusić do paradowania przed nimi, siedząc w czarnej sukni w czarnym powozie, do wsłuchiwania się w stłumiony stukot kopyta i spazmatyczny szloch tłumów." (s. 7)Zdradzanie całej fabuły byłoby przysłowiowym "strzałem w kolano" więc oczywiście tego nie zrobię, ale bardzo zachęcam Was do lektury tej książki. Myślę, że podobnie jak ja, po "Dziewczynie w błękitnej sukience" nabierzecie ochoty na poznanie prawdziwe biografii Karola Dickensa i nie poprzestaniecie na fikcji literackiej, choćby nie wiem jak ciekawej.
4+/6
Z tego Dickensa to był niezły kawałek... w tej książce jest bardzo dużo prawdy. Piękna okładka, czyż nie? ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, okładka wyjątkowo udana.
UsuńNie sądziłam, że Dickens to taki aparat był. Teraz mam straszną ochotę na jakąś ciekawą i prawdziwą biografię :)
Brzmi całkiem fajnie, chętnie po nią kiedyś sięgnę. Ciekawa fabuła. I piękna okładka.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że ta książka zupełnie przypadkowo wpadła w moje ręce podczas ostatniej wizyty w bibliotece. Mam nadzieję, że Ty też będziesz miała kiedyś takie szczęście :)
UsuńWstyd sie przyznać, ale nie czytałam nawet krotkiej notki biograficznej o Dickensie. A co do powieści: znam takie że strasznie irytują, a jednocześnie nie można się od nich oderwać. Ambiwalentne uczucia.
OdpowiedzUsuńWłaśnie. Z jednej strony ma się ochotę rzucić nią o ścianę, a z drugiej nie da się odłożyć na półkę.
UsuńA co do Dickensa, to jestem chyba podobną znawczynią jego biografii jak Ty :)
Kurczę, kolejna książką, którą chciałam przeczytać, a jakoś zapomniałam o niej. Cieszę się, że mi o niej przypomniałaś :) Podejrzewam, że bohaterowie też będą mnie drażnić, ale i tak chcę przeczytać.
OdpowiedzUsuńNo, ja nie żałuję żadnej minuty spędzonej z tą książką - pomimo jej drobnych braków.
UsuńTo najlepsza rekomendacja :)
UsuńPrzy tak pięknej okładce przymknęłabym oko na te niedociągnięcia. :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest. Okładka wyjątkowo urodziwa. O ileż przyjemniej czytać książki, które są takie piękne, prawda? :)
Usuń